Uwaga!

Przez kolejne dziesięć dni (począwszy od 20.10.2012) administracja nie będzie miała dostępu do internetu, toteż wysyłanie zaproszeń będzie raczej sporadyczne. Po moim powrocie z urlopu wszystko powróci do normy.

No i... budzimy się moi drodzy, budzimy się!

sobota, 6 października 2012

Wolę być nienawidzonym za to kim jestem, niż kochanym za to kim nigdy nie będę.

To miał być tylko krótkotrwały romans. Nic nie znacząca przygoda i odskocznia od codziennych problemów. Na początku tak było. Diana i Aaron świetnie się razem bawili jednak po kilku dniach mężczyzna musiał wracać do swoich obowiązków. Przedstawił się jako agent FBI, a Diana do końca swoich dni w to wierzyła. Straszne było zdziwienie kiedy po miesiącu okazało się, że jest w ciąży. Próbowała skontaktować się z Chrisem jednak jego numer był już nieaktualny. Wtedy właśnie postanowiła, że wychowa swoje dziecko sama i tak też się stało. Po ośmiu miesiącach na świecie pojawiła się ich córka, która dostała imię Susanna Tamina Cirilla. Matka była wierną wszystkich książek i filmów z wątkiem fantastycznym nic więc dziwnego, że jej córka otrzymała imiona po dwóch ulubionych postaciach Diany. Lata płynęły, dni mijały, a Susan z każdą chwilą pokazywała co potrafi. Nigdy nie była słodką dziewczynką. Już od najmłodszych lat pokazywała co potrafi i to nie zawsze było dobre. Dziewczynie brakowało ojca i z tego powodu obwiniała o to swoją matkę. Twierdziła, że gdyby postąpiła inaczej, to może chociaż znałaby jego prawdziwe imię, a tak nie wiedziała o nim kompletnie nic. Parę razy próbowała go odszukać jednak za każdym razem wyskakiwało jej, że mężczyzna, który zapłodnij jej matkę, nie istnieje. Całe jego życie, imię i wszystko inne było przez niego wymyślone.
Każda nastolatka przechodzi przez okres buntu. Tak samo było w przypadku Susanny, u której doszło nawet do tego, że w wieku siedemnastu uciekła z domu na kilka dni. Wtedy też wynajęła pokój w motelu i zastanawiała się, o ma ze sobą zrobić. Nigdy by się nie spodziewała tego, że spotka tam swojego biologicznego ojca. Poznała go, bo wyglądał dokładnie tak samo jak mężczyzna ze zdjęć matki. Tak naprawdę przez przypadek dowiedziała się, czym zajmuje się jej rodzina i siostra, z którą szybko załapała kontakt. To za jej namową wróciła do domu i przeprosiła Dianę za wszystko.
Minął dokładnie rok odkąd spotkała na swej drodze ojca oraz siostrę. Kiedy wracała ze szkoły przez park została napadnięta. Czuła jakby ugryzł ją pies jednak ona dałaby sobie głowę uciąć, że to nie był pies tylko człowiek. Wróciła do domu i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że na jej brzuchu są odciśnięte zęby dokładnie takie same jakie ma pies. Wzięła kąpiel i kiedy spojrzała na ranę, to jej już nie było. Strasznie się zdziwiła jednak wmówiła sobie, że to tylko przez przemęczenie i tak naprawdę to jej się wszystko wydaje. W piżamie zeszła do salonu i tam przeżyła szok. Jakaś dziwna postać pochylała się nad jej matką, która leżała na podłodze cała we krwi.
- Teraz jesteś jedną z nas... - powiedziało to... COŚ, a w następnej chwili wyskoczyło przez okno. Szybko zadzwoniła do ojca, który wraz z siostrą zjawił się w błyskawicznym tempie. Powiedziała o wszystkim co zaszło jednak ominęła fakt związany z napadem i dziwną raną. Wtedy też dowiedziała się kim było to COŚ. Zdała sobie sprawę z tego, że być może ona też jest wilkołakiem. Niewiele się pomyliła, bo już dwa dni później sama wyglądała jak postać, która zabiła jej matkę. W napadzie złości próbowała zagryźć chłopaka swojej siostry, a zarazem swojego najlepszego przyjaciela. Gdyby nie człowiek (?!) nazwany COSIEM zapewne zagryzłaby go na śmierć. Tyler szczęśliwie przeżył jednak został także zamieniony w wilkołaka. Sophie wmówiła, że była świadkiem jak zabija go to samo co zabiło jej matkę. Wtedy też razem z siostrą wybrała się w podróż aby tropić... Samą siebie. Wie, że jeśli chce przeżyć, to musi się z tym ukrywać. Na razie idzie jej to świetnie. Nauczyła się kontrolować swoje przemiany jednak wie, że wcześniej, czy później jej tajemnica wyjdzie na jaw.
A - ambitna, artystka, agresywna
B - beztroska; buntownicza, bezwzględna, bezczelna, bezmyślny, brutalna,
C - ciekawska, czuła, 
D - delikatna, dowcipna, dzielna
E - energiczna,egoistka
F - farciara, figlarna
G - gadatliwa, gwałtowna
H - hałaśliwa
I - indywidualna, inteligentna, impulsywna, 
J - jasna duszyczka
K - kochana, kapryśna, kłótliwa, 
L - lojalna, leniwa
Ł - łatwowierna
M - miła, mściwa, mądra, 
N - niedbała, nierozważna, nieustraszona, nieugięta, narwana, nerwowa, 
O - oryginalna, ostrożna, okrutna, oszustka
P - pełna odwagi, pomysłowa, profesjonalna, pilna, podstępna, przebiegły
R - roztargniona, rozmowna
S - szczera, samolubna, stanowcza
T - troskliwa, towarzyska, 
U - urodziwa, uczciwa, uparty,
W - wredna, wścibska, wesoła,
Z - złośliwa, zadziorna, zaradna, zazdrosna, zapominalska, 
To jak Susan wygląda, to każdy widzi. Okrągła twarz osadzona na długiej szyi, lekko wysunięty podbródek oraz widoczne kości policzkowe. Piękne, duże brązowe oczy, które podkreśla czarną kredką. Długi wachlarz rzęs często maluje czarnym tuszem, aby jeszcze bardziej podkreślić głębię swoich tęczówek. Brzoskwiniowa cera idealnie komponuje z ciemnobrązowymi lokami, które swobodnie opadają na ramiona, czasami użyje prostownicy dzięki czemu jej włosy staną się proste niczym druty jednak nie na długo. Włosów podatnych na prostowanie nie ma i urządzenia do prostowania używa bardzo rzadko. Mały, zadarty nosek znajduje się nad wąskimi, malinowymi ustami, które uwielbiają wyginać się w łagodny uśmiech. Zawsze maluje je szminką lub owocowym błyszczykiem. Jej policzki często oblewa szkarłatny rumieniec, który bezsilnie próbuje ukryć w puklach ciemnobrązowych włosów, które sięgają jej kawałek za ramiona.
Zawsze była bardzo szczupłą oraz drobną dziewczyną. Co pozostało aż do teraz. Dziewczyna może pochwalić się płaskim brzuchem oraz ładnymi i szczupłymi nogami. Jest niska, a wręcz za niska jak na swój wiek, bo mierzy zaledwie metr pięćdziesiąt pięć. Ma niedowagę jednak w życiu się do tego nie przyzna. Tak jak do tego ile tak naprawdę ma wzrostu. Uparcie twierdzi, że ma metr sześćdziesiąci, co jest oczywiście kłamstwem. Jej charakterystycznymi cechami są: dołeczki w policzkach, które pojawiają się zawsze kiedy się uśmiecha, blizna po poparzeniu na prawej łopatce oraz podłużna kreska tuż nad kostką prawej stopy. Ponadto ma krzywe tylne zęby i na noc zakłada aparat ortodontyczny w którym wygląda jak chomik. Ubiera się według własnego "widzimisię". Ma swój własny styl, którego się trzyma i ani jej się myśli tego zmieniać. Po domu zazwyczaj chodzi w zwykłych, porozciąganych dresach natomiast jeśli wychodzi do ludzi lubi ubrać się elegancko jednak z nutką młodzieżowego stylu. Kiedy idzie na polowanie, to zazwyczaj ubiera czarne, skórzane kozaki na obcasie, czarną skórzaną kurtkę, rurki oraz koszulkę z jakimś zabawnym nadrukiem. Czasami zdarzy jej się ubrać coś innego jednak to tylko dla niepoznaki.
W skrócie:
Susanna Tamina Cirilla Reed Argent. 
Znana jako Susan Argent
19l.
Urodzona w Kermit w Teksasie. 
Rasa: Wilkołak; łowca. 
[Witam i zapraszam do wątków, na które ZAWSZE jestem chętna. Na zdjęciach Lucy Hale, a cytat w tytule należy do Kurta Cobiana. Preferuję dwa układy: 
1. Ja pomysł - Ty wątek; Ty pomysł - ja wątek. 
2. Ty dwa zdania - ja dwa zdania; Ty wypracowanie - ja wypracowanie. 
Mam nadzieję, że będziemy się tu dobrze bawić. Ah i karta zapewne będzie ulegała różnym zmianom i poprawką.] 

25 komentarzy:

  1. "Nie tato, nic nam nie jest. nie tato, wszystko w porządku, nie musisz przyjeżdżać. Nie tato, jeszcze go nie złapałyśmy...". Czy wszystko musiało być na "NIE"?
    Głośne westchnięcie wyrwało się z ust Sophie zaraz po tym, kiedy to o trzeciej nad ranem zakończyła rozmowę ze swoim rodzicielem. Rozumiała że Chris się martwi, ale bez przesady. Ona, jak i Susan były już dorosłe, potrafiły sobie radzić.
    W jednej chwili ogarnęło ją zmęczenie. Była wykończona całym dzisiejszym dniem, tropieniem tego pieprzonego wilkołaka, który ciągle im uciekał. Mimo to na upartego nadal ślęczała nad tymi wszystkimi zgromadzonymi materiałami na jego temat. I nawet nie zwróciła uwagi na to, że Susan gdzieś wyszła.
    Sama nie wiedziała kiedy jej głowa opadła na poduszkę, i najzwyczajniej w świecie zasnęła. oczywiście, jak zawsze nawiedził ją ten sam sen, a może bardziej wspomnienie Tylera, który to coś do niej mówił, jednak ona nie rozumiała ani słowa.
    Trzask. Sophie chwyciła broń którą trzymała pod poduszką po czym wycelowała nią w... swoją siostrę. Jej rysy twarzy poznałaby wszędzie.
    -Która godzina ?-zapytała zaspanym głosem, i przetarła twarz ręką. -I gdzieś Ty była, Susan?-zadała kolejne pytanie, unosząc w górę jedną brew.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spojrzała na nią, przechylając głowę lekko w bok. Pistolet znalazł miejsce na szafce obok jej łóżka, a sama Sophie usiadła na nim po turecku.
    -Miałaś mnie obudzić-powiedziała niemal oskarżycielskim tonem, choć Susan mogła się tego spodziewać.Sophie miała obsesję. Obsesję na punkcie tego, aby złapać osobę, która śmiała zaatakować jej chłopaka. Jednak głupiutka Argon nadal nie domyślała się prawdy. Była tak blisko "zabójcy". Siedziała z nim twarzą w twarz...
    Pozbierała wszystkie kartki i wsadziła je do teczki, po czym wstała, przeczesując palcami włosy. -Ktoś tu jest, Susan- powiedziała nad wyraz spokojnie, spoglądając za okno. Wyraźnie widziała czyjąś postać na opustoszałym parkingu. Odwróciła głowę w stronę siostry. -Czy aby na pewno był to jeden wilkołak?-zapytała.

    OdpowiedzUsuń
  3. [Siostra Sophie wyszła wyśmienicie, muszę przyznać ^^
    Wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  4. -A czy to, wygląda Ci na ducha?- zapytała, kiedy przy ich oknie pojawiła się jakaś wielka postać. Odwróciła głowę w jej stronę, unosząc w górę jedną brew. Na pewno nie był to duch. Tego Sophie była pewna. Młoda Argent już wiedziała co to był za stwór. Chwyciła pistolet, podchodząc bliżej siostry. -Zawaliłaś, Susan. Były dwa wilkołaki. Nie oszukuj mnie, do cholery, wiesz że tego nie lubię- syknęła w jej stronę, nie siląc się na miły ton. Była zła, że ta śmiał ją oszukać. A potem, jak gdyby nigdy nic odsunęła się od niej i wyszła na dwór. Niestety, po bestii nie pozostał żaden ślad. Jednak ciemnowłosa nie mogła odpuścić, nie teraz, kiedy była tak blisko.
    Wparowała do pokoju, po czym chwyciła kluczyki od samochodu, który tak naprawdę należał do jej siostry, ale to był szczegół w tej chwili. -Za niedługo wrócę-rzuciła, nawet na nią nie patrząc.

    OdpowiedzUsuń
  5. [W sumie Dean mógłby nie zdawać sobie sprawy, że ona jest siostrą Sophie, bo nigdy mu o tym nikt nie mówił. No i mógłby chcieć ją wytropić, bo słyszał, że w okolicy, w której się zatrzymał jest wilkołak. Ktoś tam by zabijał, ale to nie byłaby ona, w co oczywiście Winchester by nie wierzył]

    OdpowiedzUsuń
  6. Śmiała kłamać. Łgać jej prosto w oczy. Własna rodzona siostra. Wsiadając do samochodu klęła, wyzywała na wszystko i wszystkich.
    Wyciągnęła z samochodu swój łuk, po czym ruszyła w stronę budynków, gdzie zniknęła postać. -Niech to szlag-zaklęła, kiedy zorientowała się że nikogo tutaj nie ma. Że wilkołak po raz kolejny zdołał ją oszukać i uciec.
    Wróciła. Rozzłoszczona jeszcze bardziej niż była przed chwilą. A kiedy znalazła się w pokoju, rzuciła łuk, jak i strzały na łóżko, po czym spojrzała na Susan. Nie odezwała się, tylko zlustrowała uważnie jej rany. Po czym westchnęła głośno, ściągając kurtkę.
    -Cały pieprzony rok uganiamy się za tym wilkołakiem a on się z nami bawi-westchnęła, siadając na krześle. Była już tym wszystkim zmęczona. Tym ciągłym przenoszeniem się z miejsca na miejsce, tym szukaniem informacji, które i tak w rzeczywistości nie były przydatne. Przymknęła oczy i oparła głowę na ręce. -Mam dość-mruknęła po chwili, jakby do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Spojrzała na nią, jakby w tej chwili z niej żartowała. Jednak nie, Susan mówiła całkiem poważnie. I może miała rację. Może powinny wreszcie odpuścić, zająć się czymś innym a ten którego już od tak dawna tropią, sam im się napatoczy i wtedy będą miały możliwość go zabić. Albo Sophie będzie miała taką możliwość. Bo to głównie ona chciała się zemścić. W każdym wilkołaku widziała potencjalnego "mordercę" Tylera. Na każdym się wyżywała.
    Westchnęła, po czym przymknęła na chwilę oczy. Naprawdę, nie miała pomysłu na to, jak wytropić tego przeklętego wilkołaka.
    -Może masz rację-mruknęła po chwili, nie za bardzo zadowolona z faktu, że będzie musiała odpuścić. -Może tak będzie lepiej. Dajmy spokój-powiedziała po chwili, wstając ze swojego miejsca i prostując się.

    OdpowiedzUsuń
  8. [No w zasadzie to mogłoby być niezłe ^^]
    -Mamy robotę, Dean... nie możesz teraz tak po prostu jechać do jakiejś dziury, polować na wilkołaka! - warknął Sam, próbując przekonać starszego brata. Jak zwykle, jego próby okazałe się daremne. W końcu kto to widział, żeby jego brat dawał za wygraną?
    -Ten wilkołak jest tam od jakiegoś czasu, chyba wybrał sobie to miejsce na kryjówkę - powiedział stanowczo Dean. - Naprawdę chcesz, żeby ludzie, którzy tam żyją byli skazani na wieczne utrapienie z tym potworem?
    Sam westchnął. Zamknął laptopa, po czym zmarszczył brwi i wstał z miejsca.
    -Dobra, rób co chcesz. Ja pojadę do Wisconsin, tak jak to było zaplanowane.
    Ostatnie zdanie wypowiedział wręcz ze złością, ale Dean już go nie słuchał. Założył na siebie skórzaną kurtkę i wyszedł z domu.
    Zasiadł za kierownicą Impali kilka minut później. Z głośników popłynęła muzyka, która jako jedyna, była na tyle dobra, by nazywać ją muzyką, po czym odpalił silnik i wjechał na drogę ekspresową. Jeżeli będzie jechał tym tempem, to powinien być w mieście za jakieś cztery godziny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy to Susan poszła do łazienki, Sophie położyła się na łóżku, nakrywając ręką oczy. Nagle poczuła się strasznie zmęczona. Jakby sen, przed którym powstrzymywała się od dłuższego czasu w końcu zdołał przebić się przez barierę i uderzył w nią ze zdwojoną siłą.
    Westchnęła i już nawet nie próbowała z nim walczyć. Po prostu poddała się, wtuliła głowę w poduszkę i zasnęła. jeszcze gdzieś tam z dala docierały do niej słowa Susan, jednak Sophie nie była w stanie na nie odpowiedzieć. Albo może nie chciała. Mruknęła jedynie w odpowiedzi, po czym zwinęła się w kłębek i dała się porwać w sen, który to nawiedzał ją za każdym razem kiedy tylko udało jej się choć na chwilę zasnąć.

    OdpowiedzUsuń
  10. O dziwo nie obudziła się w środku nocy jak to miała w zwyczaju. Nie krzyknęła, nie mówiła Jego imienia i nie rozglądała się zdezorientowana na boki, szukając Tylera, który to w jej śnie zawsze był tak realny.
    Nie chciała wstawać. nie chciała się budzić. Chciała jedynie aby ten sen trwał wiecznie.
    Jednak kiedy to pokoju wleciały nikłe promienie słońca i skierowały się wprost na nią, obudziła się i zamrugała kilkakrotnie powiekami, po czym rozejrzała się nieco zdezorientowana na boki. -Która godzina ?-zapytała jeszcze nieco zaspanym głosem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic nie odpowiedziała na jej słowa, jedynie podniosła się z łóżka i bez słowa poszła do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic i przebrała się w czyste ciuchy. Kiedy wyszła już z pomieszczenia, wzięła jeszcze broń, którą włożyła za pasek i spojrzała na Susan. Czuła że musi się napić kawy. Dlatego też ubrała buty oraz kurtkę i wyszła z pokoju. Automat z gorącymi napojami nie znajdował się daleko, tak więc po chwili stanęła przed nim. Wybrała kawę i chwilę poczekała, po czym wzięła kubek i wraz z nim skierowała się w stronę samochodu. Potrzebowała kilku rzeczy, jednak gdy wsiadła do środka, zauważyła Susan wychodzącą z pokoju. Nieco zdziwiona tym że siostra gdzieś idzie, wzięła jedynie srebrne naboje do pistoletu i ruszyła za Susan.
    Po niedługim czasie doszły do jakiegoś parku. I wtedy Sophie przeżyła szok, kiedy zobaczyła z kim spotkała się jej siostra. Ukryła się za dość dużym drzewem, postanawiając że na razie nie wykona żadnego ruchu. Że przysłucha się temu, o czym ta dwójka będzie rozmawiać. Albo co zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dean słyszał o przypadku Sophie. Doskonale wiedział, co przydarzyło się jej chłopakowi i jak ciężko to zniosła. Wiedział też, że razem z siostrą szukają tego wilkołaka, który go zabił. Co nie zmieniało faktu, że na tej wyprawie nie spodziewał się zobaczyć żadnej z nich. To miało być zwyczajne polowanie na potwora. Chociaż gdzieś tam w głębi duszy przeszło mu przez myśl, że może uda mu się zabić to paskudztwo, które zadarło z łowcami.
    W bagażniku trzymał załadowaną srebrnymi kulami broń, którą miał zamiar użyć. Chciał dorwać tego potwora. Strzelić mu prosto w serce. Raz, a porządnie. Nie lubił wilkołaków. No, nie lubił wszystkich tych szkaradztw, które zabijał, ale wilkołaki były jednymi z tych, które wykańczał najszybciej, nie myśląc o tym. Powód ku temu był prosty: nie wybrały sobie takiego losu. Wystarczyło jedno ugryzienie... Dlatego tego nie lubił. Bo zabijał coś, co kiedyś było człowiekiem i nie z własnej woli pozostało mordercą. Co jednak nie zmieniało faktu, że wszystkie wilkołaki koniec końców mordowały, stawały się takie same. To pozwalało Winchesterowi z czystym serce sprzedać im kulkę.
    Impalę zaparkował przed tanim motelem, gdzie wykupił pokój, po czym wszedł do środka i rzucił się na łóżko. Potrzebował chociaż godzinki snu. Tak dawno nie udało mu się zmrużyć oka, że nawet jedna godzina będzie jak zbawienie... Gdzieś w połowie tej drzemki zerwał się na równe nogi. Przeklęte koszmary. Nienawidził tego. Nienawidził ich z całego serca. Tego piekła...
    Musiał wyjść. Wsunął za pasek od spodni pistolet, po czym ruszył drogą w stronę miasta. Nie można było powiedzieć, że znalazł się w centrum. Były ty raczej obrzeża. I to takie, w których znajduje się mnóstwo fabryk i mało ludzi. Dlatego chyba tak bardzo zdziwił go krzyk. Może gdyby nie był łowca, potrafiłby to zignorować. Biorąc jednak pod uwagę, że nim był, popędził tam, ile sił w nogach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę, takiego obrotu sprawy się nie spodziewała. nawet w najśmielszych snach nie powiedziała by, że jej siostrę łączy coś z wilkołakiem. I to Alfą na dodatek. Dlatego też stała tak przez chwilę, wmurowana tym, co ujrzała, i dopiero po dłuższej chwili zdołała się wyrwać z tego stanu. Załadowała pistolet kulami, a potem cicho wyszła ze swojego ukrycia. Może i Susan wiedziała że ktoś ją obserwuje, jednak Sophie była pewna że jej nie zauważyła.
    A potem wymierzyła w Jacksona. I strzeliła. Pocisk trafił w ramię chłopaka, Susan odskoczyła przerażona a ten syknął z bólu.
    -Witaj, Jacksonie-można by powiedzieć że głos Sophie był miły dla ucha, choć tak naprawdę było w nim wiele nienawiści oraz złości. Podeszła w ich stronę. Wredny uśmieszek wykwitł na jej twarzy, po czym spojrzała na Susan. -Ciekawe co na to powiedziałby ojciec-mruknęła, przechylając głowę lekko w bok. Naprawdę, nadal nie mogła pojąc że Susan łączyło uczucie z... tym czymś. Przykucnęła przy chłopaku, chwytając palcami jego podbródek. -To był zły pomysł, żeby się tu pokazywać. Mogłeś sobie spokojnie żyć tam gdzie byłeś. A teraz... Chyba wiesz co się z Tobą stanie, prawda ?-zapytała cicho, nie spuszczając z niego wzroku.

    OdpowiedzUsuń
  14. nieco zdziwiona spojrzała na Susan. Cholera, ta dziewczyna jak nikt potrafił wprowadzić ją w zakłopotanie. Takie, że Sophie zaczęła wariować i nie wiedziała jaki dalszy ruch ma wykonać.
    Spojrzała na Jacksona. Cierpiał, tego była pewna. Srebrny nabój był niemal śmiertelny dla wilkołaka.
    -Cholera, Susan. To wilkołak! Wilkołak i Alfa do tego!-krzyknęła, po czym spojrzała ponownie na Jacksona. Nie współczuła mu, ani trochę. Krzyk. Sophie nie lubiła jak ktoś na nią krzyczał. Nawet jej własna siostra. Dlatego też wstała i chwyciła ją, niemal ciskając na ławkę.
    -Słuchaj. Nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy, nie lubię jak ktoś, a szczególnie ktoś z kim pracuję ma przede mną tajemnice. Pracujemy razem, albo osobno, Susan. Jeśli chodzi o wilkołaki, mówisz mi o wszystkim, nawet o najmniejszym, pieprzonym szczególe. Ustaliłyśmy to na samym początku, pamiętasz?-wysyczała w jej stronę. Tak, była zła, wściekła. I to na nią.
    -Nie sugeruję że mogłaś mnie zdradzić, ale tym potajemnym spotykaniem się z nim, naruszyłaś moje zaufanie względem Ciebie-wyjaśniła, po czym puściła ją. -Trzeba go stąd wziąć-dodała, spoglądając na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dean nie miał takich problemów ze swoim bratem. Jego relacje z Samem były chyba bardziej szczere. Bo w końcu mówili sobie o wszystkim. Nie zawsze, bo przecież Sam pił krew demonów, Dean wylądował w piekle, każdy z nich miał jakieś sekrety, jednak koniec końców - wiedzieli wszystko. Czasami wynikały z tego kłótnie, ostre wymiany zdań, w których żaden z nich nie żałował drugiemu szczerości. Czasami stali tylko na przeciwko siebie, szukając jakichś oznak skruchy, ale tych nie było. To było chyba najgorsze. Cisza. Cisza, której nie sposób przerwać, kiedy powietrze staje się gęste, a gardło wydaje się ściśnięte przez jakąś magiczną siłę. W głębi jednak, dla Deana liczyło się tylko ratowanie jego młodszego braciszka. Tak było kiedy byli jeszcze mali i kiedy dorastali. Tak było i teraz, kiedy obaj byli dorośli i przeżyli takie rzeczy, o których nawet łowcy nie słyszeli. Bo kto słyszał, żeby ktoś był w piekle? Żeby przyjaźnił się z aniołem? Żeby rodzina była aż tak przeklęta jak Winchesterowie? Dean jeszcze się z tym nie spotkał.
    Wyrzucił jednak z głowy te tanie sentymenty i ruszył pomiędzy kolejnymi budynkami. Gdyby miał lepszy słuch, pewnie udało by mu się usłyszeć kroki po blaszanych dachach. Był jednak tylko człowiekiem i fakt, że zobaczył na ziemi ciało, kompletnie go zamroczył. Wsunął broń za pasek spodni, po czym uklęknął przy zmasakrowanym ciele. Zmarszczył brwi. Już nic nie mógł zrobić. Spóźnił się.
    Takie sytuacje denerwowały go najbardziej. Kiedy był w stanie coś zrobić, ale coś takiego jak czas go powstrzymywało. Albo fakt, że musiał się przespać. Gdyby nie ta jego cholerna drzemka byłby na czas. Na nic zdało się usprawiedliwianie, że pewnie wcale by tutaj nie trafił. Jego zdaniem, sprawa była przesądzona. To kolejny trup, którego mógłby uratować, gdyby miał tylko trochę więcej szczęścia. A już od dawna wiadomo było, że tego szczęścia brakuje mu jak niczego innego.
    Wilkołak musiał być niedaleko. Widział ślady krwi, których nie zdążył zatrzeć uciekając. Ruszył za nimi. Był teraz bardziej ostrożny i trzymał broń tuż przed swoim nosem, gotowy żeby zaatakować w każdym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdziwienie. To właśnie można było zaobserwować na twarzy Sophie, kiedy zauważyła brak wilkołak. Jak? Jak był w stanie wyciągnąć sobie pocisk, kiedy to niemal umierał na jej oczach ? JAK DO CHOLERY?!
    Przecież... Przecież to było niemożliwe!
    Pogubiła się. Pogubiła się w tym wszystkim. I sama już nie wiedziała czy Susan mówi prawdę czy też nie. Tak samo jak ona była wyśmienitą aktorką, i nawet Sophie kilka razy dała się nabrać na tą jej grę. Dała jej się czasami tak łatwo podejść.
    Spojrzała na jej rękę, przechylając głowę lekko w bok. A potem jak gdyby nigdy nic odeszła, zostawiając ją całkiem samą. Musiała pomyśleć, poukładać to sobie jakoś logicznie w głowie.
    Wiedziała że Tyler był jej przyjacielem, to właśnie dzięki niej się poznali. I tak samo jak ona, Susan cierpiała po jego stracie. I też pragnęła zemsty na tym wilkołaku. Chyba.
    A może Susan miała rację ? Może gdyby odpuściła, to wreszcie złapały by tego cholernego wilkołaka ? Może gdyby tutaj nie przyszła, to jej siostra zdołałaby wyciągnąć od Jacksona wiadomość o tym, kto zabił jej chłopaka.
    -Cholera-przeklęła, wsuwając ręce w kieszenie swoich czarnych spodni.

    OdpowiedzUsuń
  17. Sophie nie mogła ot tak odpuścić. Była do tego wychowana żeby zabijać wszystko co dziwne i nadprzyrodzone.
    Dlatego też kiedy wiedziała że została całkiem sama, że w jej pobliżu nie ma Susan, wzięła swój łuk, strzały i poszła szukać Jacksona, który na pewno nie odszedł. Była tego niemal w stu procentach pewna.
    Odnalazła go. To nie było trudne, Jackson zawsze ukrywał się w lesie. Wystarczyło, że poświęciła jedynie kilka godzin. A potem znalazła go. I mimo iz kilka godzin wcześniej go zraniła, jego rana zdołała się już zabliźnić, a on, był wściekły. Był wściekły do tego stopnia, że gdy tylko ujrzał Sophie, rzucił się na nią, nie zastanawiając się nad konsekwencjami. A Sophie nie spodziewała się tego, tak więc niestety, została zraniona. Rana była dość głęboka i dość mocno krwawiła, jednak w ostateczności udało jej się po raz kolejny zranić Jacksona. I teraz nie miała zamiaru o tym mówić Susan.
    -Jasna cholera-zaklęła, spoglądając na swoje ramię. Rękaw bluzki był rozerwany prawie w całości, a cała ręka była we krwi, która wydawała się nigdy nie przestać płynąć.
    Zebrała wszystkie swoje rzeczy i nie zważając na to, że Susan zacznie się dopytywać co też takiego jej się stało, skierowała się w stronę hotelu. Kiedy była już na miejscu, poszła do pokoju, nie przejmując się tym, że robi dość duży hałas w okół swojej osoby. Trzasnęła drzwiami, przeklęła siarczyście i niemal zrywając z siebie bluzkę, która i tak nadawała się do wyrzucenia, ruszyła w stronę łazienki gdzie też się zamknęła.

    OdpowiedzUsuń
  18. Schylił się, żeby przejść pod zardzewiałą rurą, po czym wyprostował i rozejrzał dookoła. Był blisko. To pewne. Zapach wilkołaka był tutaj silniejszy, a i ślady krwi urywały się... no właśnie, urywały. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Co to niby miało znaczyć? Winchester usłyszał jęk i zwrócił głowę w stronę, z którego dochodził. Ruszył szybko w tamtą stronę. Ktoś tam był. Wciąż żywy. Tego się nie spodziewał. Wilkołaki zazwyczaj nie zostawiały swoich ofiar. A nawet jeśli... to przecież z pewnością je ugryzły. Jaką miał pewność, że człowiek siedzący teraz tam, tak blisko niego nie stanie się niedługo bestią? Gdyby wiedział, co tak naprawdę się stało, mógłby wręcz śmiać się ze swojego filozofowania.
    Teraz jednak miał ważniejsze rzeczy na głowie. Uklęknął przy dziewczynie, a jego źrenice automatycznie się rozszerzyły.
    -Susan? - zapytał, jakby z niedowierzaniem. Co robił tutaj łowca? I do cholery, skoro ona tutaj była, to gdzie jest wilkołak? - Wszystko gra? Jesteś ran...?
    Właściwie nie musiał dokańczać. Zobaczył ranę na jej ręce i już wiedział, że jest ranna. Tylko ta rana wyglądała dziwnie. Nie tak jak to powinna. Tylko Dean za nic na świecie nie mógł przypomnieć sobie, co jest nie tak z takimi ranami.
    -Pomogę Ci - powiedział, wsuwając jedną rękę pod jej kolana, drugą zaś obejmując gdzieś przy łopatkach.

    OdpowiedzUsuń
  19. No właśnie. Nie takie same. I to męczyło Deana niesamowicie. Nie miał jednak czasu skupić się na tym. Nie teraz. Zszedł z dachu z niemałymi trudnościami, denerwując się na samego siebie, że nie może ruszać się szybciej. Ale jak? Nie z balastem, nie z ranną dziewczyną na rękach.
    -Jeszcze chwila, jeszcze tylko trochę - obiecał, wychodząc na ulicę. Chyba jednak dobrze, że nikt tędy nie chodził. Przyglądał się Susan w milczeniu, obserwując to jej twarz zalaną łzami to te rany, które nie dawały mu spokoju. Powinny już przestać krwawić, powinny się odrobinę zmienić, a to... wszystko wyglądało, jakby wciąż i wciąż obrywała. Tylko dlaczego tak go to denerwowało?
    W końcu jednak znaleźli się w motelu i Dean położył dziewczynę na łóżku. Kazał jej leżeć spokojnie, a kiedy go posłuchała, poszedł do łazienki po apteczkę, która, o dziwo, była w wyposażeniu pokoju.
    [Tak się zastanawiam, sprawimy, że Dean się dowie o jej wilkołactwie czy nie?]

    OdpowiedzUsuń
  20. Rana zaczęła piec, kiedy tylko obmyła ją, a następnie polała wodą utlenioną. Na szczęście krew przestała lecieć. Z pokoju doszło do jej uszu dźwięk telefonu, a chwilę potem zaspany głos Susan. Skrzywiła się. Po dzisiejszym dniu miała jej naprawdę dość.
    Dopiero po dłuższej chwili wyszła z łazienki, z zabandażowanym już ramieniem, po czym podeszła do łóżka, gdzie położyła wszystko. Pistolet, naboje, nóż i jeszcze kilka rzeczy, które trzymała przy sobie. Przeczesała włosy dłonią, po czym otworzyła teczkę z zebranymi materiałami.
    -Jadę do ojca. Muszę wziąć kilka potrzebnych rzeczy-powiedziała, nawet nie patrząc na Susan. Tak, nadal była na nią zła. I jakoś nie zapowiadało się na to, że ich stosunki nagle miałyby wrócić do normy.
    -A Ty rób sobie co chcesz. Nie obchodzi mnie to. Możesz iść i nawet poszukać sobie Jacksona, który pewnie teraz gdzieś zdycha-powiedziała, po czym odwróciła się w jej stronę. -Nie mógł sobie wyciągnąć sam tej kuli Susan. A nikogo oprócz nas tam nie było-dodała po chwili, zakładając ręce na wysokości piersi. Tak, po tym jak się rozdzieliły, Sophie przemyślała sobie wszystko. Na spokojnie. -Więc jak to było, powiesz mi ?-zapytała, przechylając głowę lekko w bok.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy Susan podsunęła jej pocisk, Sophie wzięła go w rękę i obejrzała. Nie raz już go widywała, wyglądał dokładnie tak samo jak pocisk ze srebra, był niemal jego idealną kopią.
    Uśmiechnęła się krzywo, po czym wyciągnęła srebrną kulę, taką którą zawsze miała przy sobie, która zawsze znajdowała się w jej pistolecie.
    -To, kochanie, jest zwykły pocisk. Zwykła kula, którą używa prawie każdy- powiedziała.
    -A to, jest srebro. Tym w niego strzeliłam. Nigdy nie mylę pocisków. Miałam cały magazynek. Mnie nie oszukasz, Susan. Choć nie wiem jak bardzo byś chciała-powiedziała, patrząc na nią.
    Odłożyła broń, jak i naboje na stolik, po czym spojrzała na nią.
    -Nie wiem co ukrywasz, Susan. Ale ja się dowiem, obie to wiemy- dodała po chwili, po czym podeszła do okna, spoglądając za nie.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Wymyślać ;) opcje mogą być dwie, Alex nic nie wie o 'przypadłości' Susanny i mogą się znać, tudzież przyjaźnić, albo wcale się nie znają i mogłoby w grę wchodzić na przykład jakieś spotkanie w lesie czy coś]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Bo w sumie moglibyśmy zrobić tak, że ona chciałaby sama przemyć sobie ranę, żeby czasem nie zobaczył opiłków srebra, no ale Dean by się zbuntował, no i może jakoś by się zorientował.]

    Kto z nich nie marzył o tym, by być jak reszta ludzkości? By jedynym problemem był pomysł na obiad, ubrania czy rozmowa kwalifikacyjna. Oczywiście, na pewno różniło się to od życia wilkołaka, jednak Dean nie mógłby powiedzieć, że miał łatwo. Kto normalny od dzieciaka poluje na potwory? Kto dostaje broń na siódme urodziny? Kto bywa w piekle? Kto walczy z demonami? Kto normalny ratuje świat?
    A no właśnie. Czasami rzeczywiście, Winchester ma ochotę to wszystko rzucić w cholerę. Potem jednak zdaje sobie sprawę, że wcale nie chciałby domu z równo przystrzyżonym trawnikiem, buchającym w kominku ogniem i nienagannie wyprasowanym kołnierzem. Chyba dostałby świra.
    -Zależy od tego jak głęboka jest rana. Pokaż, muszę się jej przyjrzeć - powiedział, wyciągając w jej stronę dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  24. Prychnęła rozzłoszczona na jej słowa. Naprawdę, Susan za wszelką cenę próbowała zbić ja z tropu, jednak to nie było takie łatwe, jak jej się wydawało. Sophie zawsze była ostrożna i potrafiła rozróżnić gdy ktoś próbował ją okłamać. A Susan najprawdopodobniej próbowała to zrobić. Próbowała ją za wszelką cenę okłamać, wiedząc że nie jest to łatwe.
    -Pomyliłam pistolety? A czy ja mam jeszcze jakiś pistolet, oprócz tego, do cholery ?-zapytała, przybliżając się do niej. Złość. Zobaczyła w jej oczach złość.
    A chwilę później usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. I poczuła na sobie czyiś wzrok. Spięła wszystkie mięśnie, wyprostowała się po czym rzuciła swojej siostrze ostatnie spojrzenie, by chwilę później odwrócić się i stanąć twarzą w twarz z... Tylerem. Jej Tylerem, który to podobno nie żył. -Co do cholery ?-zapytała, nie wiedząc czy to jakiś sen. Tak, to na pewno był sen. On jej się śnił, jak zawsze. Prawda ? No bo przecież... przecież to niemożliwe żeby stał tutaj, przed nią. Żywy.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Hm, hm, hm... wspólna sprawa jest chyba najlepszym pomysłem. Nick należy do doświadczonych łowców i taką ma opinię pośród innych, dlatego Susanna mogłaby:
    a. dopytać go o jakieś szczegóły związane z aktualnie prowadzoną sprawą
    b. poprosić o pomoc, towarzyszenie czy cokolwiek.
    Nicholas sam nie jest człowiekiem, dlatego zawsze można wziąć pod uwage opcję, że w jakiś sposób ogarnąłby, że Susanna jest wilkołakiem i starał się jakoś pomóc.

    OdpowiedzUsuń