Alexandra Holmes
Dwudziestopięcioletnia, była studentka dziennikarstwa, właścicielka sklepu muzycznego, potrafiąca pomóc, zranić i zabić (chyba?), spokojna, ale i wybuchowa (jeśli trzeba) Alex.
„Armageddon was yesterday, today we have a serious problem.”
Postaw się w jej sytuacji. Jeśli od razu o wszystkim opowie, po co ludzie mieliby rozmawiać z nią następnego dnia? Jeśli przyzna się do tego, co widziała i w co wierzy to większość społeczeństwa tylko zacznie się śmiać, a tylko nieliczna garstka ją zrozumie. Dlatego będzie milczeć, niech poznają ją krok po kroku i przekonają się, jaka jest naprawdę. Albo wyzna, że jest człowiekiem, kobietą; że jest inna; jest, jaka jest i nie chce tego zmieniać, inaczej nie potrafiłaby żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Może skłamie? Nie lubi tego robić, ale sytuacja czasami tego wymaga...
Alexandra idąc ulicą na pewno nikogo nie odstraszy, bo i nie wygląda jak czarownica z brodawkami, niosąca pod pachą starą miotłę z powyginanymi witkami. Być może nawet zatrzyma ich spojrzenia na sobie. Z pewnością nie każde, ale może kilka, a to tylko dlatego, że ta młoda kobieta, która zazwyczaj samotnie wędruje na przestrzeni zapełnionej ludzkimi spojrzeniami stara się pokazać, że jest twarda. Wysoko uniesiona głowa i odważne spojrzenie pokazuje, że może traktować ludzi z wyższością. Kiedy rozmawia z ludźmi to patrzy im w oczy. Sama nie wie dlaczego, ale jeśli nie wytrzymasz jej spojrzenia może uznać, że chcesz ją oszukać. Mijający ludzie na ulicy mogą się nawet za nią obejrzeć, żeby upewnić się czy to za tą kobietą ciągnie się ten delikatny zapach drogich perfum. Cała ta szopka jednak przestaje być prawdą, kiedy na jej drodze stanie ktoś, kto potrzebuje pomocy albo coś, czego nie chciałaby spotkać... Wtedy pokazuje albo swoją prawdziwą naturę albo maskę, pod którą się chowa. Staje się albo odważna i za wszelką cenę chce pomóc innym, nawet kosztem siebie samej, albo wydaje się być zagubiona.
Nie powie, dlaczego mieszkała ze swoim bratem z dala od rodzinnego domu. Nie, jej ojciec żyje i ma się świetnie, po prostu nie utrzymuje z nim kontaktu. Do swoich dziadków pisze za to listy i bardzo za nimi tęskni, ale panienka Holmes nie chce być zależna od rodziny, dlatego nawet po śmierci brata do nich nie wróciła. No właśnie, śmierć brata... To właśnie wtedy pojawił się on. Dean Winchester, który pozostał w jej życiu na rok, a potem wyjechał zostawiając ją samą. Potrafiła się już bronić, wiedziała jak ma używać schowanego w torebce noża, ale nadal nie wierzyła w swoje możliwości. Lubi podróże i nienawidzi wszelkich istot, które przyczyniły się do śmierci jej brata, ale nie szuka ich, nie trupi, dopóki ślad nie będzie widoczny przed jej nosem. Dlaczego? Bo w gruncie rzeczy, pod tą odważną skorupą kryje się jednak istota zagubiona, chowająca wewnątrz siebie słabości, by obronić się przed każdą możliwą krzywdą. Nie licz jednak na to, że Alexandra będzie milutką, ulegającą i sparaliżowaną strachem dziewczynką, kiedy widzi, że dzieje się coś naprawdę złego. Wie, że musi być twarda, dlatego stara się jak może. Za rodziną i przyjaciółmi gotowa jest rzucić się w ogień, bo przecież towarzyszące uczucia są największą słabością człowieka. Są, prawda?- jest Łowcą, ale bardziej teoretycznym i początkującym (może znaleźć każdą informację, ale sama uważa, że nie da sobie rady stojąc z wrogiem twarzą w twarz);
- ma psa, Guzika;
- czasami śpiewa w klubach;
- o reszcie musisz się dowiedzieć od niej...
Alexandra Holmes
_________________________________________



[Dobry wieczór c: Masz może pomysł na wątek ? :]
OdpowiedzUsuń[Witam :D Ja chętna na wątek jestem :D Tylko pytanie: Wolisz wymyślać, czy zaczynać? ;]
OdpowiedzUsuńDean czaił się na demona od jakiegoś czasu. Plan był prosty. Zmyłka. Teoretyczna wygrana wroga. Atak.
OdpowiedzUsuńAtak nie miał być jednak śmiertelny. W końcu potwór, którego ścigał sam w sobie był zbyt wartościowy dla Winchestera, by po prostu go zabić. Przede wszystkim chodziło o informacje, o wszystkie te sprawy, które próbował rozgryźć od kilku miesięcy.
Demon pokazał się na końcu ulicy kilka minut po tym jak Sam zadzwonił do niego z tą informacją. Był gotowy. Ukryty za kontenerem pełnym plastikowych butelek, trzymał w ręce zaostrzony nóż, przygotowany specjalnie na takie pieprzone charakterki jak ten tutaj. Jednak to miał być tylko kamuflaż. Prawdziwa pułapka była bardziej wymyślna. Tuż pod świeżą warstwą piachu, Dean jakiś czas temu nakreślił odpowiedni pentakl, który miał sprawić, że demon nie będzie mógł się ruszyć. Potem, pozostały mu już tylko egzorcyzmy do odprawienia. Wystarczyło sprawić, by ten na jakieś dwie godziny stracił przytomność. Wtedy, będą mogli zabrać go do Bobby'iego i wypytać o co tylko będą chcieli.
Wszystko szło zgodnie z planem. Upuścił nóż, zrobił głupią minę, już nawet miał prosić o litość, co by wszystko wyszło bardziej realistycznie. Zanim jednak się obejrzał, twarz demona wykrzywiła się w agonii i padł na ziemię martwy. Winchester przez chwilę przypatrywał się ciału kompletnie oniemiały. Co to do cholery miało być?
-No to chyba jakiś żart... - mruknął bardziej do siebie, niż kogokolwiek innego, rozmasowując sobie gardło, na którym jeszcze przed chwilą zaciśnięte były palce potwora. Już miał zamiar nawrzeszczeć na tego, kto zepsuł wszystko, na to tak ciężko pracował od prawie trzech miesięcy, gdy jego wzrok napotkał na swojej drodze oczy... Oczy, które przecież tak dobrze znał.
-Alex?
[Cześć :D Pomysł na wątek? Bo mi tylko takie standardowe na razie przychodzą do głowy]
OdpowiedzUsuńTeraz nie mógł się skupić na martwym ciele. Prawdę mówiąc nie mógł skupić się na niczym, poza Alex. Zakrył usta dłonią, przyglądając jej się z niedowierzaniem. A więc jednak zapamiętała kilka rzeczy z tego, co ją nauczył. Nie mógł w to uwierzyć. Jakim cudem... Pokręcił głową, jakby miało to z niej wyrzucić wszystkie niepotrzebne myśli. Nie powinien się teraz rozpraszać. Miał misję. Teraz, jego misja, kilkumiesięczna wędrówka do tego miejsca, została pozbawiona sensu. Bo już niczego się od tego demona nie dowie. Westchnął ciężko, ukucnąwszy obok trupa. Gdzieś w głębi duszy pragnął, by to cholerstwo obudziło się czy coś... ale nie, leżało nadal martwe. Miał ochotę przekląć cały świat, ale póki co się powstrzymywał. Musiał trzymać emocje na wodzy. Nie mógł sobie pozwolić, by nim owładnęły.
OdpowiedzUsuńW końcu wstał i złapał kobietę za ramiona, zmuszając tym samym, by w końcu na niego spojrzała. Już sam nie wiedział, co wypełniało go bardziej. Złość i cierpienie czy tęsknota do tej jednej istoty, którą mógł teraz mieć przy sobie. Nie mógł się jednak do tego przyznać. Obiecał to sobie, obiecał to jej. Że już nigdy, przenigdy nie wciągnie żadnej kobiety w taką grę. W końcu zawsze będzie musiał jakąś opuścić, zawsze to on powie "żegnaj".
-Alex... co ty tutaj robisz? - zapytał, choć to wcale nie było pytanie, które chciał jej zadać.
[ Masz jakieś pomysły na wątek? Może Amaliel mógłby w jakiś sposób pomóc Alex, albo wisiałby jej przysługę, hm? ]
OdpowiedzUsuńAmaliel
[Jakoś wielkich super pomysłów nie mam. Najzwyklejszy to może być związany z muzyką, gdyż Mona kocha wszelkiego rodzaju melodie. A jeśli coś bardziej 'innego' to może Alex wpadnie przypadkowo do kryjówki wampirów, albo klubu. Opcjonalnie ... coś dziennikarskiego, z serii "ciekawość to pierwszy stopień do piekła".
OdpowiedzUsuńMona Raven Venice
[ Jeśli chodzi o opcję pierwszą to można byłoby przyjąć, że gonił ją jakiś potwór, albo coś w tym rodzaju, a Amaliel był akurat w pobliżu i jej pomógł uciec. Co do drugiej opcji to Alex mogłaby np. ukryć informacje o istnieniu Amaliela, kiedy ktoś akurat próbował się czegoś o nim dowiedzieć, albo pomogłaby mu się ukryć przed wrogami (których Amaliel ma na pęczki). Może być? :3 ]
OdpowiedzUsuń