...There'll
be peace when you are done
Lay your weary head to rest
Don't you cry no more
Lay your weary head to rest
Don't you cry no more
Dean WinchesteR
Wiek: 30
Miejsce urodzenia: Lawrence
Rasa: Człowiek
Zawód: Łowca
Dean
Winchester urodził się 24 stycznia 1979 roku jako syn Mary i Johna
Winchesterów. Imię, które nosi, otrzymał po swojej babci – Deannie Campbell. Ma
młodszego o cztery lata brata, Sama.
Do
czwartego roku życia Dean mieszkał z rodzicami w Lawrence, w stanie Kansas. Aż
do momentu, kiedy jego matka została zabita przez żółtookiego demona – Azazela.
To było początkiem wszystkich kłopotów w rodzinie Winchesterów. Dean wyniósł
Sama z płonącego domu. Po tym wydarzeniu bracia razem z ojcem wyjechali i
krążyli po całym kraju. John przysiągł sobie, że odnajdzie i zniszczy to, co
zabiło jego żonę. Kiedy wyruszał na polowania, Dean opiekował się młodszym
bratem.
Nie
wspomina swojego dzieciństwa zbyt dobrze. A w zasadzie to w ogóle rzadko je
wspomina. Ciągłe przeprowadzki, mieszkanie w motelach, zmiany szkoły co kilka
tygodni. Brak poczucia bezpieczeństwa, czegoś stałego i pełnej rodziny, z którą
można spokojnie spędzić święta. Z drugiej jednak strony lubił życie nomada, w
przeciwieństwie do Sama nie chciał nigdy zamieszkać na miłym osiedlu z równo
przystrzyżonymi trawnikami i miłymi sąsiadami. To po prostu nie był jego świat.
Czuł chorą potrzebę ciągłych zmian, jednocześnie pragnąc, tylko czasami, chwili
spokoju, wpatrywania się w gwiazdy i myślenia o przyszłości.
Dean
jeździ czarnym, czterodrzwiowym Chevroletem Impalą z 1967 roku, którą
dostał od ojca. John kupił samochód w komisie w Lawrance, kiedy był jeszcze
młody, a kiedy jego syn urósł dostatecznie, ofiarował mu go, co Dean przyjął
niczym największe życiowe szczęście. Jest bardzo przywiązany do swojego auta,
traktuje je niemal jak żywą osobę. Był w jego życiu moment, kiedy Impala
została prawie całkowicie zniszczona. Nie chciał nawet słyszeć o kasacji.
Własnoręcznie ją naprawił i doprowadził do stanu sprzed wypadku, dbając o każdy,
nawet najmniejszy szczegół.
Zawsze
nosi ze sobą amulet z mosiądzu, który dostał od Sama jako prezent gwiazdkowy.
Wisiorek ten – maska z rogami – był początkowo przeznaczony dla Johna (Bobby,
przyjaciel rodziny, przekazał go Samowi), ale ostatecznie Samuel podarował go
starszemu bratu, kiedy ojciec nie pojawił się na święta. Przez długi czas
wisiorek miał dla Deana znaczenie tylko czysto sentymentalne. Kto by pomyślał,
że jest kluczem do zlokalizowania Boga?
Od
najmłodszych lat był szkolony przez swego ojca w polowaniu na rzeczy
nienaturalne. W przeciwieństwie do Sama nie czuje żalu do Johna o wychowanie go
na wojownika. Jest doskonałym strzelcem, świetny w walce wręcz, posiada
rozległą wiedzę dotyczącą zjawisk nadprzyrodzonych. Jako jedyny może mówić do
brata Sammy. Jest fanem klasycznego
rocka. Podając fałszywe nazwiska niemal zawsze wybiera te należące do znanych
muzyków. Ma specyficzne poczucie humoru, a jego komentarze są pełne odniesień
do filmów i muzyki, a także wszelkiego rodzaju insynuacji na temat seksu.
Panicznie
boi się latać, dlatego wszędzie jeździ samochodem. Wydawać by się mogło, że
ktoś tak odważny, walczący na co dzień z potworami, nie będzie miał problemu z
zajęciem miejsca w samolocie, ale nic bardziej mylnego. Są po prostu rzeczy,
które każdy z nas musi jakiś przełknąć i żyć dalej. Dean nie przywiązuje zbyt
wielkiej wagi do związków, wydaje się, że tylko dla rodziny jest w stanie
poświęcić wszystko. Jedyny jego poważny związek rozpadł się po roku. Brat
zawsze był dla niego najważniejszą osobą, czuje się za niego odpowiedzialny i
chce go chronić na każdym kroku. Aby uratować mu życie, zawarł pakt z demonem
oddając swoją własną duszę. To sprawiło, że koniec końców wylądował w piekle. I
choć na ziemi nie minęło nawet kilka miesięcy, Dean przeżył na dole prawie
czterdzieści lat ciągłej męki. Jest to jedna z tych rzeczy, o których nie
potrafi mówić.
Z
piekła wyciągnął go anioł - Castiel. Od tego momentu zaczęła się przyjaźń,
której ani anielska, ani demoniczna moc nie mogła zniszczyć. Cass i Dean, mimo
tych wszystkich nieporozumień i różnic, oddaliby za siebie życie. Winchester
wydaje się lubić swój tryb życia i być pogodzonym z losem, Robi to, co do niego
należy i czego nauczył go ojciec, który był dla Deana przede wszystkim
autorytetem, nauczycielem i wzorem do naśladowania.
Dean
nie opowiada się po żadnej stronie wojny. Nie chcę, żeby wygrali aniołowie,
gdyż doskonale wie, że dla nich od dawna przestała się liczyć ludzkość. Byli
tak samo skorumpowani i chętni władzy jak demony. Jednak i rządom Lucyfera się
opiera i nie chce do nich dopuścić. Przecież nie mógłby chcieć wygranej diabła!
On sam, wraz ze swoim bratem, wraz z Castielem chce po prostu pokoju, w którym
ludzie mogliby żyć normalnie. Bez bólu, bez problemów.
Mężczyzna
jest wysoki i dobrze zbudowany. Ma krótkie włosy, koloru ciemny blond oraz
zielone oczy. Trzeba przyznać, że jest dość przystojny, choć na pewno jego
uroda nie jest typowo hollywoodzka. Może to i dobrze? Dean zapewne nie przeżyłby,
gdyby wyglądał jak te telewizyjne podróbki męskości.
Dodatkowo:
- Mężczyzna utrzymuje się z grania w pokera i bilard oraz z licznych przekrętów z kartami kredytowymi wydanymi na różne nazwiska.
- Zazwyczaj ma na sobie skórzaną kurtkę. Kiedy jednak przebiera się za jakąś szychę, zakłada szykowny garnitur.
- Bagażnik Impali wypełniony jest wszelkiego rodzaju bronią na istoty nadprzyrodzone, a w schowku znaleźć można cały stos fałszywych dokumentów.
- Fan szarlotek. Mógłby je jeść bez końca. Uwielbia też zimne piwo i nadużywa mocniejszego alkoholu.
- Dean wraz z bratem nadal przenoszą się tak często jak w dzieciństwie. Mieszkają w hotelach i czasami, ale tylko czasami, zatrzymują się gdzieś na pustym polu, siadają na masce Impali i patrzą w niebo, nie odzywając się do siebie ani słowem.
- Od zawsze zazdrościł Samowi miłości, którą obdarzał go ojciec. Starszy Winchester był trenowany na wojownika, obrońcę Sammy’iego, podczas gdy młodszy z braci otrzymywał wszystko to, czego Dean pragnął – trochę uwagi, odrobinę zainteresowania.
...a na sam koniec: [klik]
[Witam. Dean Winchester to oczywiście główny bohater serialu Supernatural.
Na zdjęciach niezastąpiony Jensen Ackles. Zdjęcia z Tumblr, filmik z YT.
Na wątki jestem chętna. Wyznaję zasadę: ja zaczynam, ty dajesz pomysł. I na odwrót. ]



[Filmik na samym końcu mnie zabił i dosłownie popłakałam się ze śmiechu. A karta bardzo fajna, muszę przyznać ;) Ja kończę swoją, więc liczę na wątek :D]
OdpowiedzUsuń[Nie, nie. Takie powiązanie jak najbardizej może być ;) Och, i mały błąd. Ma być Sophie xD jeszcze tylko jak podrzucisz jakiś pomysł gdzie mogli by się spotkać, to postaram się zacząć jeszcze dzisiaj ;]
OdpowiedzUsuń[Ołkii ;DD]
OdpowiedzUsuń-Masz na tym punkcie obsesję, Soph. Czasami naprawdę mogłabyś odpuścić- głos siostry spowodował że ciemnowłosa odwróciła głowę w jej stronę, obdarzając Susan spojrzeniem.Spojrzeniem takim jak zawsze. Spokojnym, mogłoby się wydawać że chwilami aż za spokojnym. Może nawet apatycznym ? Tak, panienka Sophie była zdolna do apatii, o tym można było powiedzieć otwarcie.
Westchnięcie pełne znudzenia wyrwało się z jej pełnych ust. Dojeżdżały już do ich kolejnego celu. To właśnie tu podobno widziano ostatni raz wilkołaka, który to śmiał zaatakować Tylera. Wspomnienie chłopaka spowodowało że Sophie przymknęła na chwilę oczy. Bolało, strasznie bolało. W głowie słyszała swój własny głos, który tamtej nocy wykrzykiwał jego imię. Czuła silne ramiona ojca które ją przytrzymywały, a chwilę później jak wraz z nią opada na leśną ściółkę. Jej głośny szloch, który raz po raz wydobywał się z jej ust.
-Zamknij się, Susan-warknęła wreszcie, zirytowana słowami siostry, której to na pewno nie chodziło o zezłoszczenie Sophie. Mimowolnie zacisnęła ręce w pięści, ponownie spoglądając na budynki które mijały. Między nimi zapadła cisza, która to miała trwać przez najbliższe kilka godzin.
Błądziła po mieście już kilka dobrych godzin. Susan na szczęście została w hotelu, gdzie szukała potrzebnych informacji. Sophie było to na rękę, bo wreszcie mogła pobyć sama, zupełnie sama. Chociaż nie, nie była sama. A skręcenie w ciemną uliczkę chyba było złym wyjściem. Jej kroków niemal nie było słychać. Kroki drugiej osoby - jak najbardziej. A potem sapnięcie. Zatrzymała się, mimowolnie prostując i napinając wszystkie mięśnie.
-Młoda Argent... Jak miło spotkać- usłyszawszy nieznany jej głos odwróciła się w stronę swojego "rozmówcy". -No nie, ja to mam szczęście, cholerne szczęście-westchnęła, widząc jednego z potworów, na którego polował jej ojciec, ale niestety nie udało mu się go złapać. Naprawdę, jeszcze tylko brakowało jej go na głowie, jakby miała za mało ważnych spraw, z którymi musiała się uporać...
[Zdjęcie staram się dopasować, ale szablon jest wąski i w "średnie" wygląda malutko, a w "duże" za wielkie, więc walczę z htmlem... ;) Wiek podany jest w dacie urodzenia, rocznik '93, czyli aktualnie lat szesnaście. ]
OdpowiedzUsuńSiedziała w pubie pełnym łowców, obracając w dłoniach szklankę z sokiem, którą kupiła tylko po to, żeby nie siedzieć jak ten pajac. Nie podobało jej się to, że ojciec znów wynalazł jej opiekuna, zamiast dać wolną rękę do działania, ale cieszyło przynajmniej to, że dał namiary z ciekawą historią ducha, którego trzeba było zlikwidować. Papiery schowane miała w torbie położonej na kolanach, ale machinalnie, co kilka minut, sprawdzała, czy torba wciąż się tam znajduje jakby bojąc się, że mogłaby nagle zniknąć.
Nie sądziła, żeby łowcy-opiekunowi chciało się jechać przez prawie całą Amerykę, żeby pozbyć się ducha, który straszył w opuszczonym budynku więzienia, ale nic innego nie miała. Coś podpowiadało jej, że ojciec specjalnie podał jej coś takiego, poważniejsze sprawy oddając starszym. Przesunęła wzrokiem po pomieszczeniu, szukając kogoś, kto może być domniemaną nianią. Punktualność chyba nie była jego najlepszą cechą...
Pola Brandybuck
Demon postąpił krok w jej stronę, Sophie odruchowo zrobiła krok w tył. Zbyt wiele miejsca nie miała, bo tuż za nią znajdowała się ceglana ściana.
OdpowiedzUsuńByła w potrzasku, tylko i wyłącznie przez własną głupotę, która to zapanowała na chwilę.
Wyjście. Musiało być jakieś wyjście z tej chrej sytuacji. Ale jakie, jakie ? Rozejrzała się na boki, by po chwili usłyszeć szyderczy śmiech demona. No nie, naprawdę tak łatwo dała się podejść ?
Ostrze noża zalśniło w nikłym świetle, który to po chwili wbił się w ciało demona. Wiedziała że to nie wiele pomoże, ale w jakiś sposób da jej choć kilka sekund przewagi, możliwości ucieczki. Myliła się. Kiedy tylko rzuciła się przed siebie, demon zdołał ją pochwycić a Sophie uderzyła w ścianę. Bolało. Cholernie bolało.
-Niech Cię szlag-syknęła w jego stronę.
-Głupiutka dziewczynka-usłyszała w odpowiedzi, bardzo blisko swojego ucha. -Twój ojciec na pewno nie byłby zadowolony z twojego posunięcia, które jakby nie patrzeć, było lekkomyślne- Demon wpatrywał się w nią z szyderczym uśmiechem, a Sophie nijak się nie mogła ruszyć. I teraz naprawdę, nie pogardziłaby niczyją pomocą. Naprawdę.
Niespiesznie uniosła wzrok na mężczyznę, który się do niej przysiadł i westchnęła przeciągle, słysząc zdanie, którego nikt nie omieszkał jej nie powiedzieć. Oparła się podbródkiem na pięści, upijając łyk soku i mimowolnie krzywiąc się na widok piwa. Chyba wszyscy Łowcy mieli problem z alkoholizmem. Może nie można było ich winić, bo to, co nierzadko przeżywali, było niezwykle bolesne i tragiczne, ale Pola uważała, że zawsze jest trzecie wyjście. Droga pożarowa.
OdpowiedzUsuń- Myślał indor i mu łeb ucieli. - nie zamierzała się odcinać, ani być złośliwa. Nie wyciągnęła jeszcze teczki, w której znajdowały się informacje na temat ducha, licząc, że uda się jej wyciągnąć mężczyznę na jakieś poważniejsze zadanie, które on będzie miał w zanadrzu.
- Jakie atrakcje na uśpienie malca? - zaironizowała nieco, odnosząc się do planów, które przewidział w czasie opiekowania się nią. Jeśli nie będzie musiała, to nie pochwali się zwykłym duchem.
No tak, Sophie mogła się spodziewać że gdzie demony i inne takie - to nie obejdzie się bez braci Winchester'ów. Dean'a pamiętała bardzo dobrze, ich rodziny znały się chyba od dawna, a ona sama jako mała dziewczynka nie raz zostawała pod jego opieką. Ale teraz chyba jej nie poznał.
OdpowiedzUsuńSpojrzała na demona, który chyba za nic miał groźby Dean'a, a z ust Sophie wyrwało się ciche westchnięcie. Jakby znudzone ? Mniejsza. To chyba jeszcze bardziej rozzłościło demona, bo uścisk w którym ją trzymał stał się mocniejszy.
-Cholera, strzel do niego-warknęła wreszcie w stronę Winchestera, bo naprawdę nie widziało jej się umrzeć z rąk właśnie tego demona.
Spróbowała się poruszyć, anie na nic się to zdało, bo każdy, nawet najmniejszy ruch sprawiał ból. Niech cię szlag, niech cię szlag, niech cię szlag!- powtórzyła w myślach, wlepiając spojrzenie w bestię.
Miała ochotę krzyknąć, pokazać że naprawdę, jeśli Dean będzie się wstrzymywać, to demon niestety tego nie zrobi. Skończy z nią. W marny sposób, to na pewno.
Zamierzała zrugać go za rzucenie takim idiotyzmem, jak godzina policyjna, ale w tym samym momencie, w którym ona otworzyła usta by rzucić szczeniacką odzywką, kelnerka postawiła przed nią cheeseburgera, który zgodnie z opisem w menu, zaliczał się do rozmiarów XXL. Jedzenie, a nazywając rzeczy po imieniu, obżeranie się, było jedną z jej słabości. Największą chyba.
OdpowiedzUsuń- Ojciec jest w Kanadzie. - rzuciła tylko w stronę Deana, biorąc kęs hamburgera. - Więc musisz wziąć mnie ze sobą. - dodała, przełykając jedzenie i biorąc kolejnego gryza. Kłamała, bo ojciec był bliżej niż być powinien, ale nie zważała na możliwe konsekwencje.
Zarówno stary Brandybuck, jak i jego córka wiedzieli, że żadne z nich nie będzie żyło długo bez polowań, a już z pewnością nie tak narwane dziecko, jakim była Pola, ale dawanie jej duchów-kacperków było największym żartem, na jaki mógł się zdobyć ojciec.
Nastolatka chciała czegoś poważnego: jak za czasów, gdy polowała z ojcem.
Wzruszyła ramionami, uznając, że to już nie byłby jej problem. Przeżuwając kolejny kęs hamburgera nie odpowiedziała od razu na stwierdzenie mężczyzny, czując większe zainteresowanie jedzeniem, niżeli niemożnością zapolowania na coś sensownego.
OdpowiedzUsuń- Spotkałeś kiedyś Łowcę, który zmarł ze starości? - zapytała, unosząc pytająco brwi i wycierając kciukiem sos z ust i oblizując palce, żeby wyciągnąć z torby teczkę z dokumentami.
- Tatko dał tylko Kacperka. Co najmniej kilka godzin jazdy, żeby pierdolnąć go rurą i spalić kości. Uderzyć, znaczy się. Uderzyć rurą. - poprawiłą się zaraz, tak jak przystało dziewczynie, by wysławiać się z kulturą, choć wychowywanie się wśród łowców uczyło specyficznego języka.
- Musisz mieć coś lepsiejszego.
Ręcę opadły jej niemal do samej ziemi. Miał na tropie demona, a oni siedzieli jak dwa pacany w pubie? To był chyba jakiś żart i to w dodatku nie najlepszy.
OdpowiedzUsuń- No to... w drogę? - zasugerowała, zastanawiając się, czy naprawdę będzie chciał ją uziemić i pozostawić w bezpiecznej odległości od kłopotów, czy też pozwoli jej i sobie na odrobinę pracy i przyjemności na polowaniu. Oboje w końcu wychowali się w łowieckim życiu, choć dzielił ich ogrom lat zbieranych doświadczeń. Zdarzało się, że z ojcem polowali na demony, ale nie były to bardzo poważne sprawy, albo takie, które z góry można było uznać za wygrane (a za takie uznawała tylko duchy...).
Dziewczyna chciała pokazać ojcu, że z każdym kolejnym polowaniem staje się mądrzejsza i doświadczona, a przecież w końcu nadejdzie moment, w którym wyleci spod płaszcza jego troski.
Zacisnęła usta w wąską linijkę, bo to, co jej powiedział zupełnie się dziewczynie nie spodobało. Każdy łowca miał na pieńku z jakimś demonem, albo innym stworem. Inaczej nie zaczęliby pracować w tej profesji i stwierdzenie, że ów demon jest dla niego niezwykle ważny nie przekonało jej dostatecznie, żeby siedzieć w pubie i jeść hamburera, zamiast polować.
OdpowiedzUsuń- Nawet w średniowieczu wiedzieli, że jak dziewczyna dostaje okres, to przestaje być dzieckiem, więc nie zgrywaj ciemnoty i przestań mówić do mnie mała. Nie będę tu siedzieć całej nocy, bo boisz się mnie wziąć ze sobą. Polowałam z ojcem i innymi łowcami, może nie mam doświadczenia trzydziestolatka, ale szkolę się do bycia łowcą całe życie. - podczas tego ciągnącego się monologu dziewczyna pochłonęła hamburgera i opróżniła szklankę z sokiem, a następnie pozostawiwszy dwadzieścia dolarów pod szklanką (burżuazja!) zabrała swoje rzeczy i zwróciła się do wyjścia.
Jeśli będzie trzeba włamie się nawet do gabinetu ojca, żeby znaleźć ciekawą zdobycz na polowanie.
[A dziękuję :D Wątek bardzo chętnie i mogę nawet zacząć jeśli podrzucisz mi pomysł :D. I chyba Susan nie powinna być w ludziach... ;]
OdpowiedzUsuńNo dobrze, dobrze. Źle i głupio postąpiła że śmiała w ogóle zaatakować tego potwora. Ale co innego miała zrobić ? Reszta potrzebnych broni znajdowała się w samochodzie, a Sophie miała przy sobie jedynie ten cholerny nóż. I nic więcej. A wiedziała że walka wręcz nie wchodzi w ogóle w grę, bo i tak zostałaby pokonana. Albo co gorsze, zabita.
OdpowiedzUsuńGdy poczuła jak uścisk bestii przestaje być tak silny, szarpnęła się i wyrwała, odruchowo kierując się w stronę Deana. Stanęła po chwili u jego boku, łapczywie łapiąc powietrze w płuca. I naprawdę, nie rozumiała na co Winchester jeszcze czekał. -Wiesz, on w przeciwieństwie do Ciebie nie będzie czekał, Dean-powiedziała, patrząc na bestię. Rozzłoszczoną bestię, warto dodać. Szybko się rozejrzała, jaki w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby jej pomóc w walce, ale jak na złość nic nie było. A jej nóż znalazł się po drugiej stronie. -Cholera-zaklęła pod nosem.
[Hmm... a może Dean właśnie znałby Susan i nie wiedział, że jest wilkołakiem? Dowiedziałby się, że grasuje wilkołak i zacząłby ja tropić i kiedy byłby już prawie u celu, to zamiast niego zastałby Susan, która sama zrobiłaby sobie rany od napaści i wmówiła mu, że zaatakował ją wilkołak jednak wystraszył się strzałów i uciekł ?:D ]
OdpowiedzUsuńPomimo, że wychowywali się podobnie, bo w rodzinie łowców, to dzielił ich sposób wychowania. Przez znaczną cześć życia dziewczyna miała obu rodziców, z czego ojciec był od uczenia jak zachować się na łowach, matka od temperowania charakteru.
OdpowiedzUsuńUważała swoich rodziców za świetnych łowców, zapewne jak każde dziecko. Nie potrafiła wiec zrozumieć jak matka mogła umrzeć przez chorobę, choć nie pokonały jej wampiry, demony czy inne stworzenia. To zaburzyło jej myślenie, doprowadzając do sytuacji, że nie wierzyła w śmierć przez polowania, mimo, że nierzadko o takicg sytuacjach słyszała.
Wsiadła do samochodu pełna ukrytej satysfakcji. Plecak rzuciła pod nogi, a sama usiadła po turecku, zapinajac kurtkę. Robiło się co raz zimniej.
- Pola jestem. - oznajmiła, zanim jeszcze zdążył zakończyć rozmowę.
Och, no tak, zapomniała że temu osobnikowi się nie mówi co ma robić. On dokładnie sam wie, kiedy ma zaatakować. No dobra, niech mu będzie. Już miała coś powiedzieć, kiedy to demon się do nich zbliżał, jednak zanim zdążyła wypowiedzieć choćby, padł jak długi. Ostrze noża wbiło się prosto w jego serce, a Sophie wypuściła ze świstem powietrze, które wstrzymywała od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńA potem, jak gdyby nigdy nic minęła ciało jakiegoś mężczyzny i ruszyła po swój nóż, który po chwili chwyciła i schowała do pochwy którą miała przyczepioną do paska. I błagam, żeby nie suszył mi głowy daremnym gadaniem-poprosiła w duchu, kiedy to odwróciła się ponownie w stronę Deana. Spojrzała na niego, przechylając głowę lekko w bok. Jak na razie to wolała się nie odzywać.
[ Cieszę się, że Ci się podoba :D ]
OdpowiedzUsuńMusiała przyznać, że ciągłe ukrywanie było męczące. Tym bardziej, że musiała udawać przed własną siostrą. Czasami chciała jej o wszystkim powiedzieć jednak wiedziała, że nie może tego zrobić. Sophie zabiłaby ją bez żadnych skrupułów, a wcześniej wymyślałaby dla niej przeróżne tortury. To chyba tego najbardziej się obawiała. Sophie nie raz mówiła jej co zrobi temu wilkołakowi kiedy wreszcie go dorwie. Była też druga strona medalu. Susan nie do końca była tą dziewczyną, za którą ją wszyscy uważali. Czasami cieszyła się z cierpienia siostry. Wtedy najbardziej miała ochotę powiedzieć jej, że to ona. Chciała zobaczyć jej minę, chciała zobaczyć, czy byłaby zdolna do zabicia własnej siostry. Ojciec był wpatrzony w Susan tak jak i w Sophie. Zastanawiała się, czy wybaczyłby Sophie gdyby ją zabiła.
Już od kilku dni przebywały w jakieś dziurze, której nazwy nie pamięta. Wieczorami, kiedy Sophie próbowała odnaleźć swojego znienawidzonego wilczka, ona wychodziła z pokoju, pod pretekstem, że idzie na imprezę. W rzeczywistości chodziła na polowania. Była agresywna i okrutna, więc nic dziwnego, że jej ofiary bardzo cierpiały przed śmiercią.
O Winchesterach wiedzieli chyba wszyscy. Plotka o tym, że starszy z braci będzie w mieście rozniosła się w błyskawicznym tempie. Jeszcze tego jej brakowało. Siostra i teraz Dean na karku. Była jednak osobą impulsywną i po kolejnej kłótni z siostrą po prostu musiała wyjść z pokoju. Musiała kogoś zabić. Nie potrafiła nad tym zapanować, co było dziwne, bo nauczyła się kontrolować to nawet podczas pełni.
Weszła między budynki i tam zaatakowała. Nie wiedziała kim jest jej ofiara. Wiedziała tylko, że była to kobieta o bardzo długich włosach, które bez większego zastanowienia wyrwała.
Posłusznie zdjęła nogi z siedzenia, przez kilka minut jedynie potrafiąc usiedzieć w miejscu i nie wiercąc się. Obejrzała się trzykrotnie za siebie, kilka razy zastanawiała się nad możliwością rozpoczęcia rozmowy, skończyło się na wyciągnięciu podrecznika od historii i dokończenia referatu o kongresie wiedeńskim.
OdpowiedzUsuńCzuła, że mogła trochę przegiąć, ale gdy na czymś jej zależało robiła wszystko by dopiąć swego. Szła po trupach, które własnoręcznie wybijała. W końcu uniosła wzrok znad pisanej pracy i przez moment gryzla się w język.
- Przepraszam, że wymusiłam na Tobie zabranie mnie ze sobą. - powiedziała wreszcie, dając odejść wyrzutom sumienia i pozwalając wejść upokorzeniu. Pierwszy i ostatni raz! Przyrzekala sobie.
Pola Brandybuck
Naprawdę, aż musiała się zatrzymać, kiedy usłyszała jego w miarę spokojny głos. Spojrzała na Deana uważnie, unosząc w górę jedną brew.
OdpowiedzUsuń-Tak naprawdę to niedaleko mam hotel-wyjaśniła, przeczesując palcami włosy. Zbił ją z tropu tym swoim pytaniem, bo tak naprawdę liczyła na to, że będzie się darł, krzyczał i wyzywał ją za to, że przeszkodziła mu i zniszczyła cały plan złowienia potwora. Westchnęła.
-Dobra, Winchester, wyżyj się. Oboje wiemy że jesteś zły. Rozumiem, moja wina, spieprzyłam. Ale ja się tego czegoś tu w ogóle nie spodziewałam. On sam się napatoczył!-wyjaśniła, wskazując na martwe ciało. -Serio, ja tu przybyłam w zupełnie innym celu. Spodziewałam się zupełnie kogoś innego. I cholera, po co ja Ci to tłumaczę ?-tym razem zadała pytanie, na które chyba sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć. -Mniejsza. Ja sobie już pójdę. Chyba-dodała, ruszając przed siebie.
-Ej, serio ? Obstawa ?-zapytała, odwracając się w jego stronę. Naprawdę, jeszcze tego jej brakowało.
OdpowiedzUsuń-Uwierz mi, wątpię żeby coś mi się stało. Z resztą, umiem sobie poradzić, choć możesz w to wątpić, po tym co zobaczyłeś. Ale sprawy mają się inaczej. Naprawdę, ja pójdę w swoją stronę, Ty w swoją i wszystko będzie w porządku. A ten drugi... On mnie nie obchodzi. Ja pojawiłam się tu w innym celu-wyjaśniła, chowając ręce w kieszenie spodni.
Spojrzała na demona, unosząc w górę jedną brew.
-Poczekaj, ich jest dwóch ?-zapytała, wskazując palcem na trupa.
-No tak, dwójka. Jasne, dwójka-mruknęła do siebie, przeczesując palcami włosy. Taka tam, informacja, która umknęła Sophie. Nic wielkiego, prawda ?
OdpowiedzUsuńSpojrzała na Deana, po czym wzruszyła ramionami. -Mniejsza. To nie moja broszka, Ty ich szukałeś. Jednego już zabiłeś, miłego szukania drugiego. No, chyba że chcesz abym Ci pomogła. Robienie z siebie ofiary wychodzi mi wyśmienicie, jak widać-powiedziała.
Dwójka. Cholera, dwójka. Czemu też ona o tym zapomniała ? To nie wróżyło nic dobrego, tego była niemal pewna.
-Mój ojciec miał z nimi na pieńku. Coś czuję że i mnie ta zemsta będzie dotyczyła-wyjaśniła, spoglądając na Dean'a.
Z jednej strony przeklinała siebie za to kim jest. Jednak z drugiej cieszyła się z tego powodu. Była o wiele silniejsza, sprytniejsza. Miała lepszy słuch, węch, a jej skóra zawsze była delikatna, bo rany bardzo szybko się regenerowały. Oczywiście, to z regeneracją miało też swoje złe strony, bo na przykład rany, które twierdziła, że zadał jej jakiś potwór po krótkim czasie znikały, a ona musiała wymyślać niestworzone historie dlaczego. Czasami jednak nie miała sił na wymyślanie i posypywała ranę opiłkami srebra. Wtedy za żadne skarby nie chciała się regenerować i po pewnym czasie usuwała opiłki i rany nie było. Wtedy przynajmniej było, to dość wiarygodne.
OdpowiedzUsuńOd dawna chciała powiedzieć Sophie kim tak naprawdę jest i co zrobiła. Bała się jednak śmierci i jak na razie nie widziała jej się ciągła ucieczka. Ponadto wiedziała, że jej siostra czasami pracuje z Winchesterami i bała się, że oni mogą ją dorwać szybciej niż może to sobie wyobrazić.
Miała ogromną chęć na zabicie kogoś. Na rozszarpanie na strzępy. Na odrywanie skóry kawałek po kawałeczku. Chciała usłyszeć głośne krzyki swojej ofiary i błaganie o litość. Chciała i powoli nie wytrzymywała. Dla niektórych mogłaby się wydać psychiczna jednak ona była chora. Chora na chorobę zwaną - wilkołactwo. O tej chorobie żaden normalny człowiek nie słyszał, bo gdyby ludzie wiedzieli, co czai się w krzakach, to zapewne już by nie było żadnego człowieka, a światem zawładnęłyby potwory takie jak ona, a może nawet i gorsze.
Okolica była bardzo spokojna. Nie było żadnych dziwactw, a przynajmniej ona o takich nie słyszała. Dlatego też postanowiła zaatakować. Weszła między budynki, a jej ofiarą stała się pewna kobieta, o bardzo pięknych i długich włosach. Oczywiście bez większego zastanowienia je wyrwała, powodując, że z ust nieznajomej wydobył się głośny, donośny krzyk. Wbiła jej pazury w brzuch i przejechała do góry, tym samym powodując, że jej wnętrzności wyszły na wierzch i wtedy usłyszała czyjeś. Kroki. Dopiła swoją ofiarę poprzez kręcenie jej karku i biegiem rzuciła się w kierunku dachów. Podejrzewała, że to jej siostra albo Dean, bo słyszała, że podobno był w mieście. Oczywiście równie dobrze mógłby być, to jakiś zwykły przechodzień jednak ona wolała uciec niż dać się złapać. Wbiegła między budynki, a potem szybko przebiegła po dachach. Po prostu musiała się gdzieś schować.
Dziewczyna roześmiała się całkiem szczerze słysząc jego słowa. Hamburger był aż tak dużym grzechem, doprawdy chyba w końcu ktoś kto ma podobne zamiłowanie do niej. Niedowiary.
OdpowiedzUsuń- Wtedy ani Ty, ani ja byśmy się nie najedli. - odpowiedziała wzruszając ramionami, choć już z uśmiechem.
Nie musiał się tak o nią martwić, polowała z rodzicami będąc brzdacem. Nieco zaprzestała przez ojca łowów po śmierci matki, ale niewiele się w tym względzie zmieniło. Żyła polowaniami i niezapowiadalo się, żeby w tej kwestii wiele się zmieniło.
Pola Brandybuck
Sprawa z tym potworem była tak pogmatwana, że Sophie już sama się w niej pogubiła.
OdpowiedzUsuń-Rok temu tata, wraz z kilkoma innymi osobami polowali na nich. Zabronił mi wtedy się w tą sprawę wtrącać, obawiając się o moje życie. to było wtedy gdzieś na Florydzie, szukali ich już od dłuższego czasu. A w końcu jak trafili na ich ślad, On i ten drugi zdołali uciec, uprzednio zabijając jednego z nas. Potem nie wiem jak szły śledztwa, ponieważ ja wraz z siostrą wyjechałam-wyjaśniła tyle, ile była w stanie. I teraz była niemal pewna że naraziła się temu drugiemu. I że nie będzie miała spokoju. I że ojciec na pewno będzie zły.
Zwilżyła usta językiem, po czym spojrzała na Deana.
-Ja wiem, trochę pogmatwane i łatwo się pogubić, ale powiedziałam Ci tyle, ile wiedziałam-dodała po chwili, po czym ruszyła za nim, już nie marudząc.
Dziwiło ją jednak to, że w mieście nie pojawił się jej ojciec, wraz z innymi. I chyba wypadałoby go powiadomić o tym, czego była świadkiem i gdzie się znajduje demon. Wiedziała też że gdyby zjawił się tu jej ojciec, oraz inni, znowu zostałaby odsunięta od sprawy, a tego nie chciała.
Ona i Sophie też były ze sobą szczere. Susan jednak miała bardzo poważną tajemnicę, o której nikt nie mógł się dowiedzieć. Wiedzieli o tym tylko przedstawiciele jej gatunku, ano i jej ofiary jednak one nie żyły, więc nie miały nawet jak powiedzieć. Słyszała zbliżające się kroki dlatego musiała coś wymyślić. I to szybko wymyślić. I wtedy wpadła na genialny pomysł. Zdała sobie sprawę, że ten ktoś biegnie po jej śladach z krwi. Dlatego też uciekła jeszcze kawałek, a potem cofnęła się do bezpiecznego miejsca, do którego ten osobnik jeszcze nie dotarł. Zamieniła się w człowieka, ciesząc się, że zdołała to opanować i wypuściła kilka strzałów. Następnie zraniła samą sobie w rękę oraz udo i usiadła pod ścianą. Oczywiście obie rany posypała opiłkami srebra, żeby jej wymówka była w miarę wiarygodna. Zamknęła oczy i zaczęła głośno oddychać. Wyobraziła sobie, że to ona jest rozszarpywana na strzępy i przez to stała się nieznacznie blada. Co jak co jednak musiała wyglądać w miarę realistycznie jeśli chciała wprowadzić swój plan w życie. Odłożyła pistolet obok siebie i przymknęła do połowy powieki. Wyglądała naprawdę koszmarnie i cieszyła się z tego, bo dobrze wiedziała, że osoba, która ją znajdzie uwierzy w jej wymyśloną bajeczkę, o ataku bestii, która uciekła kiedy wypuściła pocisk. Oczywiście chybiła, bo nie miała możliwości aby wycelować. Zauważyła zbliżającą się postać i naprawdę z trudem powstrzymała się przed kpiącym uśmieszkiem, który za wszelką cenę chciał się pojawić na jej ustach. Korzystając z tego, że mężczyzna (chyba mężczyzna, bo z daleka nie widziała zbyt dobrze przez półprzymknięte powieki) jest jeszcze daleko, zwilżyła usta językiem, a następnie jęknęła głośno, bo niby próbowała się podnieść.
OdpowiedzUsuń[Chcialam stworzyc karte jakiejs dziewczyny Deana, ktora byla mu naprawde bliska, ale oprocz Lisy nikt nie przychodzi mi do glowy. Moze byc fikcyjna? ;)]
OdpowiedzUsuń[Może być, pewnie! Jestem ciekawy jak to wyjdzie ;)]
Usuń[w sensie, ze nie chcesz miec zadnych wymagan czy cos? mam po prostu napisac karte i wrzucic do niej Deana? ;p]
UsuńJeśli chcesz obgadać postać, jej historię i w ogóle, to prosze, moje gg: 9175057.
Usuń- Zapewne nie. - potwierdziła skinieniem głowy. Nie widziała najmniejszego sensu udawania, że będzie inaczej, poza tym gdyby miała spędzać samotnie czas to równie dobrze mogłaby być teraz w domu i siedzieć przed telewizorem.
OdpowiedzUsuń- Ale dostosuje się do rozkazów. - dodała, zaznaczając tym samym, że nie jest aż tak nieposluszną, jak dotąd pokazywała. Na polowaniach słuchała ojca lub starszych łowców. Miała szacunek do ich wiedzy i doświadczenia.
Wrzuciła zeszyt do torby i wyjrzala za okno.
- Daleko jeszcze?
Jej rany nie wyglądały tak jakby wyglądały u zranionego człowieka. Były mylnie podobne jednak nie takie same. Widząc Deana miała ochotę stamtąd zwiać, bo nie raz słyszała, że był najlepszym łowcą i bała się, że się na tym pozna.
OdpowiedzUsuń- Powiedział, że po mnie wróci, że skończę tak jak Tyler... - skłamała. Była dobrą aktorką i wiedziała, że nie ma mowy aby rozpoznał jej kłamstwo. Bez oporów pozwoliła aby chłopak ją wziął na ręce. Była też człowiekiem i te rany, które sama sobie zadała bolały coraz bardziej. Ponadto widziała swoją własną krew, która powoli ściekała na ziemię.
- Dean pomóż... - powiedziała cicho i nawet wymusiła aby po jej policzkach pociekło kilka łez. Wszystko musiało być wiarygodne aby się nie zorientował, że to tak naprawdę ona jest tym wilkołakiem, którego goni. W rzeczywistości rany owszem bolały jednak nie na tyle aby płakać. Udawać jednak musiała i całkiem dobrze jej to wychodziło. Przynajmniej taką miała nadzieję. Palce zdrowej dłoni delikatnie wbiła w jego ramię, a głowę wygodnie ułożyła na jego klatce piersiowej. Była od niego sporo mniejsza i zapewne zabawnie teraz wyglądali.
Przytakiwala głową przy każdej kolejnej zasadzie dla zwykłego odpukania. Takie same zasady wyznawał ojciec z matką, ale z tego, co zaobserwowała nigdy się do nich nie stosowali, bo kto zostawilby ukochaną osobę, albo partnera na pewną śmierć? Trzeba by nie mieć uczuć, a takiego kogoś jeszcze nie spotkała.
OdpowiedzUsuńPola zsunęła się nieco, starając ułożyć jak najwygodniej, a zarazem nie narazić się na znieważenie samochodu, który wyraźnie dla Deana był rzeczą świętą.
- Tak jest, sir. - mruknela zamykając oczy i odchylajac głowę. Spiac szybciej minie jej czas.
[Tak dowie się, bo taki jest pomysł jednak dopiero jak blog się troszkę rozkręci. Jak przybędzie więcej osób i tak dalej ;D ]
OdpowiedzUsuńJej organizm chciał się leczyć. Ludzki i ten pochodzący od wilkołaka. Jednak opiłki srebra sprawiały, że ani jeden ani drugi nie mógł. Przyzwyczaiła się już do tego bólu jednak, to nie zmieniało faktu, że cały czas czuła narastający ból. Krew leciała, a ona nie potrafiła nic na to poradzić. Jej życie było idealne dopóki Jackson nie zamienił jej w bestię. Nie chciała tego. Czasami chciała żyć jak sto tysięcy innych normalnych nastolatek. Mieć normalne problemy, chodzić do szkoły. Chciała aby jej największym problemem była sukienka, bo nie wiedziałaby jaką włożyć na wymarzoną randkę ze swoim wymarzonym chłopakiem. Nie chciała tego wszystkiego i zapewne gdyby mogła, to zamieniłaby się z kimś na życia.
Położyła się na łóżku, a na jej ciele pojawiły się dreszcze. Była strasznie blada, a jej oczy dziwnie podkrążone. Zazwyczaj wszystko odbywało się znacznie szybciej i robiła, to sama.
Zamknęła oczy i spojrzała na apteczkę uważnie.
- Będzie bolało? - zapytała cicho bardziej siebie niż mężczyzny.
Wsiadła do samochodu, spoglądając od czasu do czasu na Dean'a. -Jeśli przybędzie tutaj moja rodzina, ja nic nie mam do gadania, Dean. W tej sprawie musisz gadać z moim ojcem, to on jest tam najważniejszy, nie ja. Ale wydaje mi się, że chyba mają coś ważniejszego do roboty, jeśli ich tu jeszcze nie ma. Chyba-powiedziała.
OdpowiedzUsuńJej rodzina była dość liczna, dlatego też zdarzało się, że ojciec wysyłał kilkorga swoich ludzi w różne miejsca, by zajęli się niektórymi demonami. Jednak wiedziała że jeśli chodzi o te dwa demony, zapewne zjawiłby się tutaj osobiście, i nieco się dziwiła, że go tu nie ma.
-Ale jeśli tak bardzo zależy Ci na tym, żeby samemu zająć się tym demonem, nie zadzwonię do niego, i nie powiem gdzie znajdują się demony. No, teraz już jeden. Jednak nie ukrywam faktu że powinnam to zrobić-powiedziała, po czym spojrzała przed siebie. Postanowiła że potem będzie się martwić złością ojca o to, że nie powiedziała mu gdzie znajduje się demon, na którego od tak długiego czasu polował.
[To ja może coś zacznę... ;D takie byle co, ale chwilowo nie stać mnie na więcej :(]
OdpowiedzUsuńAlexandra nie lubiła sama wracać, kiedy było już ciemno. Nie miała jednak innego wyjścia, kiedy dopiero co zakończyła swój mały występ w pobliskim klubie. Śpiewanie dobrze jej wychodziło i sprawiało jej przyjemność, dlatego korzystała z tego zarabiając. Dzięki temu miała jeszcze większą namiastkę 'normalności'.
To było takie pospolite. Ciemne uliczki i od razu musiało stać się coś złego, prawda? Alex powinna to przewidzieć i nie wracać do mieszkania na skróty. Ale po co słuchać się kobiecego instynktu, skoro można iść przed siebie i liczyć na szczęśliwy traf? Tak naprawdę powinna cieszyć się z faktu, że mogłaby natknąć się na jakąś nadnaturalną postać i rozprawić się z nią, ot tak, po prostu. Mhm, dobre żarty.
Mimo wszystko idąc tą nieszczęsną, ciemną uliczką, prawie na samym jej końcu zauważyła dwie sylwetki. Z początku wyglądało to na zwykłe nie porozumienie i bójkę dwóch facetów. Zamiast jednak wycofać się i pozostawić załatwianie spraw 'dorosłym' Alex wolała podejść bliżej, a kiedy to zrobiła, przyparty do muru mężczyzna upuścił nóż. To nie było zwykłe ostrze, tego była absolutnie pewna. Gdyby miała wyjaśnić, co tak naprawdę działo się chwilę później to nie byłaby w stanie tego zrobić. Zadziała w niej adrenalina, tylko ty. Podbiegła, podniosła nóż i po prostu wbija go w plecy potencjalnego wroga. Odsunęła się równie szybko starając się panować nad nerwami, ale widząc, jak demon, który opętał jakiegoś człowieka został zniszczony, a sam mężczyzna również nie żył, osunęła się po murze w dół. Patrzyła na zwłoki czując jak po ciele przechodzą jej dreszcze. Chwilowo nawet nie myślała o tym, kto walczył z demonem. Czy był to jakiś Łowca czy zwykły przechodzień. Ale zwykł przechodzień nie posiadał chyba takiego noża, prawda?
Pola spala nieprzerwanie całą drogę, nie licząc chwili gdy samochód podskoczyl po wjechaniu w asfaltową wyrwę. Zbudziła się wtedy, rozejrzała półprzytomnie i stwierdzając brak zagrożenia spała dalej. Miała te dobra umiejętność, że potrafiła, jak dziecko, zasnąć w niemal każdym miejscu, bez względu na natężenie hałasu. Było to też kwestia zaufania, bo nie przy każdym dorosłym mężczyźnie by zasnela, nie będąc pewna jego zamiarów.
OdpowiedzUsuńCzujność przede wszystkim.
Choć nawet teraz nie miała pewności, że Dean nie postanowi przyspawac jej do siedzenia, żeby nie przeszkadzała mu i Samowi w polowaniu.
Kiedy jednak kolejne pozycje okazywały się tak samo niewygodne Pola musiała usiąść, przetrzeć oczy i ziewnac przeciagle oraz rozruszyc kręgosłup.
- Daleko jeszcze? - zadała sakralne pytanie.
[Ten filmik oglądałam już setki razy, gości nawet na dysku w komputerze, a i tak nigdy mi się nie znudzi.
OdpowiedzUsuńMasz może pomysł na wątek?]
Pokiwała głową, choć wiedziała że to nie będzie tak łatwe, jak mogło się wydawać. Znała swojego ojca, znała ludzi z którymi pracował. Byli to bardzo dobrze wyszkoleni łowcy, niemal najlepsi, mogłaby powiedzieć, którzy to za wszelką cenę chcieli wybić wszystkie nadnaturalne istoty które stąpały po świecie.
OdpowiedzUsuńi wiedziała że prędzej czy później i tak dowiedzą się o tym demonie, którego to też poszukiwali bracia Winchester. I że tu przybędą, a oni nie będzie mogła nic w tej sprawie wskórać.
Jednak obiecała. Obiecała że nie powiadomi swojego ojca, i ów obietnicy postanowiła dochować, choć wiedziała że to jest nie fair względem Chrisa. Ale cóż, nie wszystko musi wiedzieć, prawda ?
Przeczesała palcami włosy, po czym spojrzała za okno, wzdychając przy tym cicho. -A gdzie Twój brat, Dean ?-zapytała po chwili, przerywając tą ciszę która nagle między nimi zapanowała.
[Mnie się podoba, ale pozostaje jeszcze kwestia miejsca i mogę zaczynać. Ah, jeszcze jedno. Mogę napisać, że Dean wołał Cassa, ale przybyła moja Ad?]
OdpowiedzUsuń[Nie czytałam Pottera o.O]
OdpowiedzUsuńPrzyciągnęła się ponownie, tym razem już bez ziewniecia, bardziej z kulturą. Usiadła zaraz potem wygodnie i położyła sobie plecak na kolanach. Kto wie ile może się zdarzyć przez dziesięć minut.
Rozpiela kurtkę, z emocji zrobiło się jej gorąco i wiedziała, że teraz bardziej niż wcześniej musi się pilnować, bo kobieta działająca na emocjach nie jest im potrzebna. Potrzebny będzie człowiek oswieceniowy, twardo stapający po ziemi.
- Kiedyś okradne kantor i kupię sobie w końcu samochód. - oznajmiła bez parady, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Bardziej normalne byłoby gdyby zaczęła rozmowę o pogodzie, choć dawno już zapadł zmrok. Samochód może nie był w jej guście (czego chyba lepiej nie mówić Deanowi), ale był o wiele bezpieczniejszy niż podróżowanie pociągiem z torbą pełną broni.
[Nie czytałam Pottera o.O]
OdpowiedzUsuńPrzyciągnęła się ponownie, tym razem już bez ziewniecia, bardziej z kulturą. Usiadła zaraz potem wygodnie i położyła sobie plecak na kolanach. Kto wie ile może się zdarzyć przez dziesięć minut.
Rozpiela kurtkę, z emocji zrobiło się jej gorąco i wiedziała, że teraz bardziej niż wcześniej musi się pilnować, bo kobieta działająca na emocjach nie jest im potrzebna. Potrzebny będzie człowiek oswieceniowy, twardo stapający po ziemi.
- Kiedyś okradne kantor i kupię sobie w końcu samochód. - oznajmiła bez parady, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Bardziej normalne byłoby gdyby zaczęła rozmowę o pogodzie, choć dawno już zapadł zmrok. Samochód może nie był w jej guście (czego chyba lepiej nie mówić Deanowi), ale był o wiele bezpieczniejszy niż podróżowanie pociągiem z torbą pełną broni.
[Mój umysł jest zaćmiony, więc to na pewno nie będzie żadna epopeja.]
OdpowiedzUsuńW chwili, gdy usłyszała wołanie robiła to, co zwykle - przyglądała się ludziom. Lubiła to robić, szczególnie, że sama tak bardzo się od nich różniła. Zresztą... Różniła się nawet od swoich braci, gdyż jej nie bardzo obchodziły walki między aniołami a demonami, czyli mniejszym i większym złem. (Jeżeli któreś z tych ras w ogóle potrafi być mniejszym złem).
Jednak nie można było powiedzieć, że nie kocha swoich braci, a w szczególności jednego, który ma podobny pogląd do jej. Dlatego, gdy Castiel załatwiał swoje sprawy w Niebie, to ona miała służyć pomocom jego podopiecznym. Do tej pory miała szczęście i nigdy jej nie przyzywali. No właśnie... Do tej pory.
Westchnęła, skupiła się, żeby zlokalizować miejsce i już jej nie było. Znalazła się w szczerym polu gdzieś w Luizjanie, tuż za wysokim mężczyzną, rozglądającym się wokoło.
- Castiel jest zajęty - powiedziała tylko.
[Nie dla mnie ten styl i rodzaj fantastyki. Nie jaraja mnie chłopcy z patyczkami. Wolę Achaje, Durzo Bilta i Aragorna :3 ]
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi mogła tylko wzruszyć ramionami na te niesprawiedliwość. To ojciec miał władze w postaci pieniądza i dawał Poli na wszystko, co chciała. Z wyjątkiem samochodu. Nie poskutkowało gdy po kryjomu zdała prawo jazdy. Pozwalał jej jeździć z nim, czasem dawał kierować, ale sprawa wlasnego auta pozostawała nierozstrzygnieta. Ojciec z córką toczyli o to niemałe wojny.
- Tata. - powiedziała w ramach wyjaśnienia, jakby to jedno słowo tłumaczyło wszystko. Jak mogła jednak tłumaczyć coś, czego sama nie rozumiała? - Nie pozwala.
Pola
[O, dziękuję bardzo ^^
OdpowiedzUsuńYey. Dean <3 może zechce mu się odwiedzić Salem, hm? Bo wątku bym chciała. :D ]
Po dokładnych obserwacjach zauważyła, że gdy ktoś się uśmiecha, to należy ten uśmiech odwzajemnić, dlatego po chwili kąciki jej ust uniosły się lekko w górę. Delikatnie, ledwie zauważalnie, ale jednak.
OdpowiedzUsuń- Jestem Adnachiel - odpowiedziała.
Z niejakim zainteresowaniem przyjrzała się mężczyźnie, który był tak ważny dla jej brata. Poprawka; dla dwójki z jej braci. Przecież Michael upodobał go sobie jako naczynie. Nijak potrafiła zrozumieć jak ktoś tak... infatylny, nierozważny i niedojrzały może być przeznaczony do tak poważnego zadania.
Przypomniała sobie, jak wiele razy stawał z bratem do walki. Nie podobało mu się, że ktoś ma w niego wstąpić.
Upadłą zalało uczucie, którego nie potrafiła zidentyfikować, co nie bardzo jej się spodobało. Odkąd została strącona cały czas przeżywa emocje, o których wcześniej nie miała pojęcia. Na przykład zaskoczenie. Tak silnie ją przygniotło, gdy jeden z tych śmiertelników próbował ją okraść!
- Po co mnie wzywałeś, Dean? - spytała.
Chyba każdy wiedział, że najlepszą obroną jest atak, a co do tej zmyłki... Skąd mogła wiedzieć, że jakiś Łowca zaplanował sobie akurat tą ciemną uliczkę na zatrzymanie wroga, chcąc go przesłuchać przed ostatecznym ciosem, jakim miały być egzorcyzmy? Gdyby była medium albo inną czarownicą to na pewno nie szła by na skróty, wiedząc co szykuje się w uliczce. Na domiar złego, gdyby miała chociaż namiastkę przeczucia, że zobaczy dzisiaj tego, kogo zobaczy to wybrałaby sto razy dłuższą trasę. Bo po co wracać do przeszłości?
OdpowiedzUsuńCałe szczęście nie docierało do niej jeszcze to, że zepsuła cały plan Łowcy, a owym Łowcą był nie kto inny, a sam boski Dean Winchester. Zdecydowanie bardziej skupiała się na ciele leżącym przed nią. Tak, w środku był demon, wiedziała o tym. Ale teraz już go nie było i na zimnej ziemi leżał martwy mężczyzna, około trzydziestki, być może mający świetną pracę i rodzinę.
- On jest martwy... martwy - powtarzała jak mantrę patrząc na twarz nieznajomego człowieka. Chociaż czy tak na pewno nieznajomego? Może kilka dni temu nawet mijała go w warzywniaku?
LAWRENCE, DEAN URODZIŁ SIĘ W LAWRENCE.
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi dziewczyna tylko zacisnęła szczęki, spoglądając w widoki za szybą. Chciała w tym momencie zgrać twardą i nie pokazać frustracji i złości, jaka w niej rosła od momentu, w którym matka zmarła a ojciec utrudniał jej życie, nie pozwalając na polowania. Miała dość ciągłych walk z ojcem.
OdpowiedzUsuń- Wychowywali mnie na Łowcę, nie może mi kazać wrócić do normalnego życia, skoro nigdy takiego nie miałam. - powiedziała jedynia, mając nadzieję, że nie zabrzmiało to, ani ostro, ani nie zdradziło burzy emocji, jakie się nagromadziły w dziewczynie.
Pola Brandybuck
[Mogli by się znać. Na przykład że Dean miał jakąś robotę w Salem i podejrzewał Margo, więc i ona musiała się zainteresować sprawą, bo chciała tylko świętego spokoju. Założyć można, że mu pomogła, a potem rozstali się w pokoju. Pozostawiając jedynie Margo nieprzyjemne wspomnienie, że musiała z kimś współpracować. :) ]
OdpowiedzUsuńAdnachiel przekrzywiła lekko głowę w bok i zmarszczyła swoje jasne brwi.
OdpowiedzUsuń- Przecież ci już powiedziałam, że Castiel jest zajęty - rzekła. - A może już nie rozumiesz, co się do ciebie mówi?
Zerknęła ponad ramię Winchestera, a zaraz potem znów spojrzała mu w oczy.
- Jak się tutaj znalazłeś? - spytała. - Nie mam oczu dookoła głowy, żeby pilnować ciebie i Sama w każdej sekundzie nieobecności mojego brata.
Z góry założyła, że Castiel choć raz wspominał o niej Deanowi i Samowi, więc ani śniło jej się wyjaśniać, kim jest. Nie dawał jej spokoju jedynie fakt, że Cass nie poinformował Winchesterów o sprawach, które musi załatwić. Adnachiel pojęła, że to ma być tajemnica do czasu, aż on sam nie zechce jej wyjawić.
Jaka szkoda, że ona nie potrafiła skupić się na czymś innym, a nie tylko na martwym ciele. Pomijając sam fakt, że wszystko zepsuła, to przecież to powinna robić, prawda? Zabijać całe zło tego świata. Problem pojawiał się jednak wtedy, że nie radziła sobie z emocjami. Co z tego, że mogłaby być coraz lepsza w teoretycznych ćwiczeniach, kiedy później w grę wchodziło zabicie nadnaturalnych istot? Tego jednak nie można się było nauczyć.
OdpowiedzUsuńCzując silne dłonie na ramionach spojrzała nieco nieobecnym wzrokiem na twarz mężczyzny, która znajdowała się przed jej twarzą. Dopiero wtedy do niej dotarło, kim był. I dotarło do niej również to, że prawdopodobnie wszystko zepsuła. Bo w końcu kto jak nie Dean, daje sobie radę sam?
- Dean... - wymamrotała pod nosem wgapiając się w mężczyznę, jakby widziała go po raz pierwszy. Chociaż... widziała go po raz pierwszy od dłuższego czasu, racja? W sensie... Nawet nie była pewna czy nadal żył, a teraz jest tutaj i pewnie zaraz na nią nawrzeszczy.
- Ja tylko... Wracałam do domu i potem... Nie chciałam go zabić. Naprawdę nie chciałam go zabić - zaczęła mówić szybko przypominając sobie o martwym mężczyźnie.
[ Dobra, panie Deanie, moje propozycje na wątek są następujące:
OdpowiedzUsuńa) {zakładając, że się znają i lubią, albo przynajmniej tolerują} Dean będzie potrzebował pomocy, w jakiejś sytuacji niecierpiącej zwłoki, więc uda się do Amaliela i ją otrzyma, bądź też nie {tutaj już sprawa uzgodnienia}
b) Amaliel w ramach nudy/kaprysu/anty-sympatii do Deana, będzie mu robił na złość
c) Dean może próbować zdobyć od Amaliela jakieś informacje, lub poprosi go ich zdobycie
Oczywiście, jak masz lepsze/inne pomysły to zapodawaj ;3 ]
Amaliel
[Wątek? Jeżeli chodzi o pomysł to mogą się spotkać w barze, gdzie Alex lubi spędzać ostatnio czas siłując się na ręce i zdobywając kasę wygrywając w bilarda ;)]
OdpowiedzUsuń